Obecny na zawodach polski kibic Łukasz Zakrzewicz zrelacjonował nam, jak doszło do tragicznego w skutkach upadku polskiego żużlowca. - Była to piąta gonitwa dzisiejszych zawodów. Od krawężnika ustawili się w niej Lars Zandvliet (Holandia), Max Dilger (Niemcy), Buddy Prijs (Holandia) i Grzegorz Knapp. Warto odnotować, że w swoim pierwszym biegu Grzegorz Knapp był drugi, przegrywając z Mariuszem Staszewskim po ładnej walce na dystansie.
[i]
- Start do piątej gonitwy wygrali zdecydowanie Dilger i Knapp, który zakładał się po zewnętrznej. Na wejściu w pierwszy łuk doszło do kontaktu pomiędzy tymi zawodnikami - w wyniku tego zderzenia polskiego żużlowca pociągnęło i pojechał on w stronę bandy. Przed samym ogrodzeniem toru jeszcze skontrowało jego maszynę, co spowodowało wybicie go z motocykla w powietrze. Niestety uderzył on z wielką prędkością całym ciałem w bandę. Rozległ się wielki huk na stadionie, a po chwili wszyscy zamilkli. Grzegorz Knapp leżał nieprzytomny na torze.[/i]
- Po podbiegnięciu pierwszych osób od razu rozpoczęła się reanimacja. Po chwili przyjechała karetka, a po kilku minutach kolejna ze specjalnym sprzętem do reanimacji. Niestety sprzęt do elektrowstrząsów nic nie dał i po ok. 30 minutach lekarz stwierdził zgon. Na miejsce zdarzenia przyjechała również policja, a kibiców wyproszono ze stadionu. Zawody rzecz jasna przerwano. Nikt nie mógł uwierzyć w to co się stało... - przekazał nam polski kibic.
Poniżej kilka zdjęć nadesłanych przez pana Łukasza.