Ekipa SPAR-u Falubazu Zielona Góra przegrała niedzielny pojedynek derbowy 40:50. Tym samym bonusa nie zainkasowała żadna z drużyn. - Teraz jest sprawiedliwe, bo gdybyśmy przegrali choć jednym punktem więcej, byłoby gorzej - skomentował Andrzej Huszcza.
[ad=rectangle]
Niedzielny mecz obfitował w upadki. Pechowo zakończył się głównie dla dwójki zawodników SPAR-u Falubazu. Kamil Adamczewski oraz Aleksandr Łoktajew w pojedynku ze Stalą Gorzów stadion opuszczali w karetce. - Nie byłem na torze. Patrzyłem na biegi tylko z parkingu i w monitorze. Wiem też, że były nierówności na przygotowanej nawierzchni. Mówiłem wcześniej już, że ten tor jest bardzo techniczny, a przy takich nierównościach bardzo to naszym zawodnikom przeszkadzało - przyznał szkoleniowiec.
Zielonogórscy młodzieżowcy łącznie w meczu zdobyli jedynie jeden punkt. - Juniorzy nie dawali sobie zupełnie rady. U nas w Zielonej Górze jest bardzo równy tor, a na takich jak ten w Gorzowie młodzi nie dają sobie rady. Tutaj trzeba dodusić maszynę inaczej - wyjaśnił Huszcza.
Która z drużyn, zdaniem legendy zielonogórskiego klubu, może być bardziej zadowolona ze swojego niedzielnego występu? - Wiedziałem, że w Gorzowie będzie ciężko, jednak liczyłem, że przegramy trochę mniejszą liczbą punktów i uda nam się wywieźć punkt bonusowy. Z tą szansą na wygraną to jest tak, że jak mieliśmy fajny bieg z rezerwą taktyczną i udało nam się odbić trochę straty to nagle nastąpił odwet i poszło w drugą stronę. I znowu był ten sam wynik. Brakowało nam Piotrka Protasiewicza - zakończył.