Rywalizacja częstochowskich Lwów z tarnowskimi Jaskółkami zakończyła się dziesięciopunktowym zwycięstwem gości, którzy tym samym umocnili się na pozycji lidera tabeli ENEA Ekstraligi. Krzysztof Buczkowski starcie w Częstochowie rozpoczął od czwartego miejsca. W kolejnym swoim wyścigu na mecie zameldował się już jako pierwszy.
Był to najlepszy bieg w jego wykonaniu tego dnia. Wychowanek GKM-u Grudziądz napędził się po szerokiej w pierwszym łuku i na prostej przemknął obok pary gospodarzy. W kolejnych startach nawiązywał walkę, ale nie przekładało się to na pokaźne zdobycze punktowe. - Za styl punktów się nie przyznaje. Tych udało mi się zdobyć tylko 4. Jesteśmy jednak takim teamem, w którym się wzajemnie uzupełniamy. Jak mnie przytrafi się słabszy dzień, to reszta pojedzie dobrze i odwrotnie. Ogólnie uważam, że to były fajne zawody. Dobrze, że udało się je odjechać, bo pogoda cały czas była niepewna, padał deszcz przez dłuższy czas. Wygraliśmy i czego chcieć więcej - powiedział po spotkaniu zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów.
[ad=rectangle]
Jak wspomniał 28-letni żużlowiec, podczas trwania spotkania SGP Arenę Częstochowa nawiedziły deszcze. Zdaniem "Buczka" wpłynęły one głównie na pola startowe. - Na całe szczęście opady nie były tak spore jak przewidywano. Deszcz spowodował jednak zmianę na polach startowych. Gołym okiem można było dostrzec, że polami wiodącymi były pierwsze i trzecie. Ta drużyna, która na nich stawała, z reguły wygrywała wyścigi. W 14. biegu reprezentowali nas Artiom Łaguta i Greg Hancock, startowali właśnie ze wspomnianych przeze mnie pól i wydaje mi się, że byli pewniejsi niż gospodarze. Wygrali podwójnie zapewniając nam zwycięstwo w meczu na bieg przed końcem zawodów - skomentował Buczkowski.
Przed meczem typowano, że Krzysztof Buczkowski będzie jedną z wiodących postaci w zespole Marka Cieślaka. Zazwyczaj bowiem na częstochowskim torze radził sobie świetnie. Nie bez przyczyny w okresie transferowym działacze Lwów mocno zabiegali o angaż Buczkowskiego. Co wpłynęło na to, że w niedzielę spisał się on poniżej własnych oczekiwań? - W ostatnich moich dwóch biegach nie udawało mi się dobrze wyjeżdżać ze startu. Ten element był natomiast w niedzielę wiodący w wygrywaniu wyścigów - wytłumaczył sam zainteresowany. - W gruncie rzeczy moje starty nie były najlepsze i dlatego ta zdobycz jest taka, a nie inna. Myślę jednak, że nie ma co załamywać rąk. Czuję, że moja forma cały czas rośnie - dodał.
Teraz czeka nas miesięczna przerwa w rozgrywkach ekstraligowych. Po niej drużyna z Tarnowa spotka się na własnym torze z Unibaksem Toruń. Buczkowski zapewnia, że w sierpniu Jaskółki będą latały jeszcze wyżej niż dotychczas. - Nie ma mowy o żadnych wakacjach. Cały czas będziemy jeździć. Ja na przykład mam zaplanowane bodajże 8 meczów w lidze angielskiej. Sądzę, że tej jazdy będzie sporo i mecze w sierpniu nie będą wcale gorsze, a jeszcze lepsze. Wiadomo, że w pewnym stopniu odpoczniemy, ale pozostaniemy tacy silni jak jesteśmy - zakończył.