Mirosław Jabłoński: Na torze można było sadzić ziemniaki

KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa przegrał we Wrocławiu z Betardem Spartą 32:45. Zawodnikom przyszło startować na wymagającej i według opinii wielu, niebezpiecznej nawierzchni.

Żużlowiec przyjezdnych - Mirosław Jabłoński, który we Wrocławiu zdobył 6 punktów i bonus, skrytykował tor Stadionu Olimpijskiego. W jego ocenie nawierzchnia po opadach deszczu nie była bezpieczna i mimo częstego równania i ubijania nie nadawała się do rywalizacji we czwórkę. - Ten mecz został przez nas "odjechany", bo nie ścigaliśmy się. Walczyliśmy z torem. Można to nazwać: "żenujący żart prowadzącego". Niestety do absurdów w polskim żużlu już się przyzwyczailiśmy. Ostatnio miałem przyjemność komentować zawody z Gorzowa, gdzie tor był wręcz na licencję i odwołali, a tutaj można było ziemniaki sadzić i jechaliśmy - skwitował tuż po zakończonym spotkaniu.

- Ten tor był bezpieczny do jazdy indywidualnej na rekord toru. Czy widzieliśmy jakąś fajną mijankę z akcji? Spójrzmy jak sobie radzili zawodnicy nie z łapanki. Ten kto przegrał start mógł od razu zjechać z toru. Dostając taką szprycę i nie widząc tego co się dzieje na torze można było zrobić sobie krzywdę - dodał.
[ad=rectangle]

W niedzielnym meczu doszło do dwóch groźnie wyglądających upadków (Petera Kildemanda oraz Patryka Dolnego i Artura Czai). Jabłoński jest przekonany, że były one spowodowane złym stanem toru, a nie błędami zawodników. - Do upadków doszło tylko i wyłącznie przez nawierzchnię. O tym świadczy ciągłe jej równanie i ubijanie. Ja już przeżyłem podwójny walkower i jazdę na polu, więc mnie naprawdę nic nie zdziwi w żużlu. My jesteśmy tylko od jeżdżenia - kontynuował poirytowany.

Przed częstochowianami arcyważne spotkanie w kontekście walki o utrzymanie w ENEA Ekstralidze. W niedzielę (10 sierpnia) Lwy podejmą Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Mirosław Jabłoński nie ukrywa, że z tego względu zawodnicy z Częstochowy jechali we Wrocławiu asekuracyjnie. - Po paru biegach trener z menadżerem podeszli do nas i powiedzieli, że nie mamy ryzykować, bo czeka nas ważne spotkanie za tydzień. Nasza postawa była taka, a nie inna. Nie jechaliśmy na maksimum i nikt z nas nie ryzykował, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Widzieliśmy upadek Petera Kildemanda i Artura (Czai). Zbyt mało zostało nas w drużynie i nie możemy pozwolić na to, żeby ktoś jeszcze odpadł ze składu - zakończył.

Komentarze (34)
avatar
Atomic
6.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten to jest mistrz narzekania na tory... W miarę zadowolony jest tylko chyba wtedy jak jeździ na betonie i to sam na próbie toru... 
avatar
cancro
6.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wszystkie wyścigi - także te nieliczne wygrane przez Częstochowian- zakończyły się w czasie bardzo zbliżonym do rekordu toru. A co do ziemniaków na torze, to nie widziałem. Widziałem za to jedn Czytaj całość
avatar
Weslake1981
5.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ojej Mireczku nie popłacz się płaczku. Zawsze możesz po sezonie podpisać kontrakt w Gnieznie. Będziesz jezdził na betonie w kurzawie. Tor przyczepny Ci nie odpowiada? Marny z Ciebie żużlowiec. Czytaj całość
marcin1ja1
5.08.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Za taki stan nawierzchni podziękować należy sędziemu. Do prac na torze czekał do rozpoczęcia meczu. Później mecz prowadził z szybkością pijanego ślimaka. Cudem jest to, że przy niezgłębionej gł Czytaj całość
avatar
milan49
5.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sporo zawodników uważa że tor był zły, a ja się pytam co w takim razie robi komisarz toru? Bo ostatnio nie robią nic poza przyjazdem na mecz.