Porażka Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk oznacza, że klub ten praktycznie pożegnał się z ENEA Ekstraligą. Wiarę w utrzymanie odbiera terminarz. Rywalami gdańszczan w dwóch ostatnich kolejkach są Grupa Azoty Unia Tarnów i Unibax Toruń. - Pozostało nam dojechać sezon do końca. Każdy zdaje sobie z tego sprawę. Przyjeżdża do nas Unia Tarnów, a następnie mamy wyjazd do Torunia. Zrobimy wszystko, by się przygotować do tych meczów. Jakim składem pojedziemy? Może się okazać, że na wyjazd znów oszczędnościowym - przyznał Piotr Szymko.
[ad=rectangle]
W Częstochowie trener gdańskiego klubu po raz kolejny nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników. Tym razem w składzie zabrakło Leona Madsena oraz Thomasa H. Jonassonaa, co postawiło gdańszczan w bardzo trudnej sytuacji. - W Częstochowie mieliśmy skład oszczędnościowy z powodu decyzji dwóch zawodników. Zniszczyli nam cały plan i zapał, który w ostatnim czasie włożyliśmy. Przykro mi, bo wszystkich polskich zawodników zapewniałem, że na pewno nas nie zawiodą i będą nas wspierać. W ostatnich meczach żaden z nich nie zdobywał poniżej dziesięciu punktów. Spodziewaliśmy się dobrego meczu, a stało się tak, jak się stało. W kilku biegach moi zawodnicy pokazali się z dobrej strony, było trochę walki i kibice mieli na co popatrzeć - mówił rozgoryczony Szymko.
Swoją nieobecność Madsen usprawiedliwił zwolnieniem lekarskim, a Jonasson tłumaczył się poniedziałkową wizytą w szwedzkim Urzędzie Skarbowym. Ostro o zwolnieniach zawodników wypowiedział się szkoleniowiec Renault Zdunek Wybrzeża - Nie widzieliśmy zwolnienia lekarskiego Madsena, nie wiedzieliśmy ile dni. Nie mogliśmy ryzykować. Dysponujemy mailami, w których są warunki co mamy zrobić, żeby pojechali. Podobna sytuacja jest z Jonassonem. Osobiście przekazałem mu pieniądze, a tydzień temu wyjechał na hulajnodze z parku maszyn na trzy minuty przed zgłoszeniem składu. Nie kwestionuję zwolnienia, podobna sytuacja była z Krystianem Pieszczkiem. Mam swoje zdanie na ten temat, ale nie podważam decyzji lekarza. Kiedyś dla klubu każdy zawodnik robił wszystko. Teraz to się nie liczy. Zenek Plech jechał poparzony, Grzesiek Dzikowski ze złamaną nogą. Teraz jednego dnia nie mogę jechać, a drugiego mogę już brać udział w zawodach, bądź ścigać się na skuterach wodnych. To dla mnie nie jest zwolnienie. Przepraszam, ale takie mam podejście - powiedział Szymko.
Trener gdańskiego klubu zauważył, że problemy Renault Zdunek Wybrzeża wynikają z regulaminu, który zezwala na takie sytuacje. Szymko w ocenach poszedł jednak krok dalej i zwrócił uwagę na sytuacje w niższych ligach. - Jest to problem przepisów i czas o tym pomyśleć. Trzeba zacząć od II ligi, gdzie wystarczy tylko jeden polski zawodnik. To jest absurd, który zabija polski żużel. I tak wszystko idzie stopniowo do góry i wszystkie kluby mają problemy - zakończył Szymko.