Kiedy żużel jeszcze był sportem, a nie objazdowym cyrkiem na dwóch kołach, to bój o czapkę Kadyrowa, czyli o indywidualne mistrzostwo Polski był święty. Był prestiżowy. Niektórzy jak Kapała, Wyglenda, Plech, czy potem Tomek Gollob mieli patent na te imprezę i zwyciężali w niej wielokrotnie. Teraz do nich dołącza Janusz Kołodziej. Ale np. taki internacjonał, wicemistrz świata Paweł Waloszek nigdy nie założył czapki Kadrowa. Zdarzały się też może nie sensacje, lecz pewne niespodzianki w postaci wygranych Pytki, Pociejkowicza, Gryta lub Jaworka.
[ad=rectangle]
"Ludożerka" chyba najsympatyczniej przyjęła zwycięstwa w IMP Adasia Skórnickiego i Tomka Jędrzejaka. Ten pierwszy jest obecnie menago Unii Leszno, zaś drugi jest z kolei dość daleki od swojej wyśmienitej formy z 2012 roku. Ale te rozgrywki są jakby stworzone dla Jędrzejaka, który zawsze potrafi się na nie zmobilizować, do tego największe sukcesy odnosił właśnie na zielonogórskim torze, a więc? Znów będzie czarnym koniem?
Kiedyś nawet czwarte czy piąte miejsce w finale IMP to była dla jeźdźca nobilitacja. Szkoda tylko, że dziś dla żużlowców liczy się tylko liga, gdzie można podnieść największą kasę, tak samo dla kiboli, bo w zasadzie tylko na lidze (nie licząc internetu oczywiście) mogą się obrzucać błotem z fanami rywalizującej drużyny. IMP to dla jeźdźców (pamiętacie, jak się np. Tomek Gollob wymigiwał w poprzednich sezonach?) i kibiców teraz jakby zawody drugiej kategorii. Smutne. O Złotym Kasku nawet tu już nie napiszę. Doceniam wysiłki GKSŻ i jej szefa Piotra Szymańskiego, żeby obu tym rozgrywkom przywrócić należne, priorytetowe miejsce w polskim speedwayu. Jednak nominowanie aż pięciu ścigantów od razu do tegorocznego finału IMP, w tym rezerwowego na DPŚ Krzysztofa Buczkowskiego, to już przegięcie. To zupełnie rozłożyło i ośmieszyło półfinał w Opolu, z którego awansowało tylko czterech najlepszych i w którym rozgrywano wyścigi w niepełnej obsadzie!
Dziś przy Wrocławskiej w Zielonce będzie ciekawie. Faworytów jest kilku. Kołodziej ma chrapkę na swój już czwarty tytuł. Kasprzak jest najskuteczniejszy w Ekstralidze, acz woli dziś, jak powiedział na SportoweFakty.pl... potestować silniki przez ligowymi play offami. Kris, jeśli Ty tak lekceważąco podchodzisz do finału IMP, to może sobie lepiej przetestuj swoją gorącą głowę, co? Bo to chore! No chyba, że z tym testowaniem, to tylko taka Twoja ściema dla rywali. Wtedy to już insza inszość.
Kolejny "aktor" Piotrek Protasiewicz kryguje się na SportoweFakty.pl, że inni krajowi zawodnicy są w tym sezonie w lepszej formie niż on. Ciekawe którzy, bo coś nie widzę. Jedyne, co może przyhamować "PePe" to jego ostatnio częste upadki. On jest jak wańka - wstańka.
Dziś w Zielonce stare lisy będą gonione przez młode wilczki: Piotrka Pawlickiego (co z tym Przemkiem?), Zmarzlika, Musielaka, Gomólskiego i bojowego Pieszczka. Któryś może sprawić niespodziankę, zwłaszcza Peter Pawlicki. Zengota też może coś wywinąć. Warto to obejrzeć, acz ciężko typować!
A co mi tam, zaryzykuję i typuję:
1. Piotr Protasiewicz
2. Janusz Kołodziej
3. Jarosław Hampel
4. Piotr Pawlicki lub Tomasz Jędrzejak
Bartłomiej Czekański