- Sporo pracy włożyłem w ten sukces. Nie mogłem startować w Szwecji, ponieważ pojawiły się problemy z kolanem po ostatnim meczu ligowym. Wyrwało mnie trochę w biegu piętnastym przez co musiałem być w klinice przez parę dni. Tam odpocząłem, dotrenowałem to kolano. Dzięki temu mogłem tu być - opowiadał zadowolony Krzysztof Kasprzak.
Zawodnik podkreślał, że turniej był bardzo mocno obsadzony, więc dojście do finału kosztowało wiele pracy. - To były ciężkie zawody, obsada dosyć groźna. Piotr Protasiewicz czy Jarek Hampel są bardzo mocni na swoim, domowym torze. Do tego szybki Grzegorz Zengota, Janusz Kołodziej czy też bracia Pawliccy także byli groźni. Cała szesnastka w sumie miała szansę na ten finał, a tam wszystko może się zdarzyć. W tym wyścigu zaryzykowałem z dyszą i zapłonem i akurat bardzo mi to przypasowało - przyznał.
[ad=rectangle]
W XV odsłonie żużlowiec zaliczył defekt na prowadzeniu co bardzo go rozwścieczyło. Miał sporo pretensji do swoich mechaników. - Byłem bardzo wściekły. Wiedziałem, że tak będzie. Już dzień wcześniej pisałem sms-y chłopakom, żeby wymienili motoplat. Przyszła dość felerna dostawa silników z Czech. Jeden zdefektował w Częstochowie na prowadzeniu, kolejny na Grand Prix w Cardiff, trzeci zaś w lidze szwedzkiej. Pozostał mi czwarty silnik, w którym mniej więcej wszystko grało. Wiedziałem od rana, że zanotuję kolejny taki przypadek. Tak też się stało.
W wielkim finale Kasprzak skorzystał z sytuacji, w której Grzegorz Zengota walczył z Piotrem Pawlickim. Sprawdziło się więc powiedzenie, że tam gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. - Tak. Gdyby nie defekt to od razu byłbym w finale, a tak musiałem jeszcze walczyć o wejście do niego. Miałem pecha, a w ostatnim, najważniejszym biegu z kolei szczęście. Jak mówią, szczęście sprzyja lepszym, więc cieszę się z tego bardzo - cieszył się zawodnik.
W pierwszym biegu czwartkowego finału doszło do niebezpiecznej sytuacji na torze pomiędzy Kasprzakiem, a Przemkiem Pawlickim. Po ukończeniu wyścigu zawodnik Stali Gorzów miał mnóstwo pretensji do kolegi. - Wyprzedzałem Pawlickiego, a ten jechał na pół kole we mnie. Gdybym nie zamknął gazu, leżałbym u moich mechaników na rękach za płotem. Był to bardzo zły początek. Podjechałem do niego z zapytaniem co robi. Ten z kolei uderzył mnie z główki, więc proszę o więcej respektu dla starszych kolegów na przyszłość.
Podobna sytuacja miała miejsce w biegu finałowym z drugim z braci Pawlickich. - Piotrek ściągnął nogę z haka i pojechał prosto w kolegów, więc trzeba uważać. Nie mam nic do nich, ale motory jadą tam gdzie chcą, a nie tam gdzie oni jadą - skomentował.
W sezonie 2013 wprowadzono kilka zmian w sposobie rozgrywania krajowego czempionatu. Jedna z nich polega na tym, że po rozegraniu dwudziestu wyścigów, dwóch najlepszych jeźdźców awansuje automatycznie do finału. Z kolei zawodnicy sklasyfikowani w tym czasie na pozycji 3-6 rozgrywają bieg dodatkowy o dwa kolejne miejsca w wielkim finale. Jak żużlowiec ocenia nowa formułę wprowadzoną przed rokiem? - Gdy ktoś ma w trakcie zawodów jakieś problemy to jest to dla niego dobra sytuacja bowiem nadal pozostaje z szansą na medal. Z różnych stron można na to patrzeć.
Żużlowiec kilkakrotnie podkreślał, że jest bardzo zadowolony z sukcesu jakim jest tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. - Dwa razy Janusz odebrał mi złoty medal, a raz Tomek Gollob. Skupiłem się mocno w tym finałowym wyścigu na samym starcie. Wiedziałem, że muszę szybko uciec. Rok temu byłem blisko tytułu, więc w tym roku każdy wynik, oprócz złota, byłby dla mnie zły. Mam już trzy srebra i brakowało tego medalu z lepszego kruszca - podkreślił.
Aktualny indywidualny mistrz Polski żartował podczas rozmowy, że po takim sukcesie nie ma chętnych na prowadzenie auta do Rygi. - Koledzy z teamu pytali mnie już czy muszę koniecznie zdążyć na trening tam. Na pewno nie muszę, bo tutaj w tym finale odjechałem dobry trening. Jednak w Rydze jest nowy, usypany tor, więc warto byłoby pokręcić kilka kółek - zakończył.
Innych zwłaszcza karg Czytaj całość
Jak dla mnie tytul Indywidualnego Mistrza Polaki 2014 jak najbardziej zasluzony.
Nawet bez dzikiej akcji Pawlickiego na Zengocie Kasprzak by bieg finalowy i tak wygral !!!! Czytaj całość