Damian Gapiński: Polemizujący przewodniczący cz. 2

Tak jak się obawiałem, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego podjął polemikę na temat systemu szkolenia w sporcie żużlowym...

Kontynuacji polemiki na temat mojego pierwszego tekstu o systemie szkolenia młodzieży z przewodniczącym Głównej Komisji Sportu Żużlowego obawiałem się nie dlatego, że boję się o ewentualne argumenty użyte przez Piotra Szymańskiego, ale głównie ze względu na ich brak. Przewodniczący GKSŻ w odpowiedzi na mój tekst popełnił trzy krótkie akapity, w których nie odniósł się w żaden sposób do moich argumentów. Stwierdził jedynie z charakterystycznym sobie uwielbieniem, że wbił mi szpilę. Tutaj muszę się zgodzić tylko z jednym twierdzeniem przewodniczącego. Strona, na której publikuje swoje teksty, nie jest jego tubą, jak określiłem to w pierwszym tekście. Bardziej nazwałbym to swoistym "samoumilaczem". Warto coś napisać co jakiś czas, żeby poprawić swoje samopoczucie.
[ad=rectangle]

Po raz kolejny Pan przewodniczący sprawia również wrażenie, że nie zrozumiał mojego tekstu odnosząc się do faktu, że żużel to sport niebezpieczny i tak dalej, a w żaden sposób nie nawiązując do argumentów na temat systemu szkolenia, którego u nas brak. Celowo podkreślam to po raz drugi. Celowo również piszę, że Piotr Szymański sprawia wrażenie, że nie zrozumiał mojego tekstu. Każdy bowiem kto zna przewodniczącego wie, że to człowiek doskonale rozumiejący niektóre problemy, ale kiedy brak mu argumentu to... zmienia temat. Mówiąc krótko: "chłop swoje, baba swoje".

Nie ukrywam, że przed pojawieniem się tekstu przewodniczącego odbyliśmy rozmowę telefoniczną. Prosiłem w niej o jedno, bo wiedziałem, że pojawią się argumenty na temat siatkówki, aby Pan przewodniczący zanim coś na temat siatkówki napisze, zaznajomił się z tym, co faktycznie w niej się dzieje. Niestety, nie posłuchał. W siatkówce obecnie szkoli się kilka tysięcy dzieciaków objętych programami SOS i SMS, dla których programy szkoleniowe pisali najwybitniejsi trenerzy w kraju. Przewodniczący pisze dodatkowo, że przecież żużel młodzieżowy odnosi sukcesy, a w siatkówce z tym gorzej. No pewnie, że tak. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w siatkówce nasze reprezentacje każdego roku rywalizują z 10-12 drużynami na porównywalnym poziomie. W żużlu takich ekip mam dwie w porywach do trzech. Tym bardziej wstyd, że przy takich nakładach na żużel tak bardzo męczymy się na arenie międzynarodowej.

Piszę Panie przewodniczący o systemie szkolenia. Czymś co rozumiem jako przemyślany system dopływu świeżej krwi do kadry. W każdej dyscyplinie momentem przełomowym w karierze sportowca jest przejście z wieku juniora do wieku seniora. Zwłaszcza w żużlu zawodnicy mają z tym duże problemy, a wielu z tych, którzy zdobywali medale w rywalizacji z młodzieżowcami z innych krajów, nawet kończy swoje kariery. Pan mi odpowie, że nie mam racji, bo wygraliśmy w cuglach DMŚJ. A ja odpowiem, że to nie oznacza, że mamy system szkolenia. Mamy młodzież, która dzięki tak dużej liczbie startów w meczach ligowych miała obowiązek wygrać DMŚJ. Problem w tym, że władze polskiego żużla nie robią nic, aby o te młode talenty dbać na wejściu w wiek seniorski. Ustalane przez Pana systemy rozgrywek polskich lig promują żużlowców zagranicznych. Polskie kluby wykładają grube miliony na żużel, które zamiast promować rodzimych zawodników, promują obcokrajowców. W ten sposób hodujemy sobie wroga na własnej krwi. A przecież może być inaczej. I od razu podpowiadam - o tym był Panie przewodniczący mój poprzedni i obecny tekst.

Piszę również Panie przewodniczący o systemie szkolenia, którego wiem, że nie ma i obawiam się, że nie będzie, bowiem zmiana zasad wiązałaby się z "zadarciem" z klubami, które mają odmienne zdanie w tym zakresie. Wiem, że "zgoda buduje", ale w tym przypadku ta zgoda jest jedynie pozorna i może okazać się bardzo zgubna z punktu widzenia reprezentacji seniorskiej. Jednocześnie kończę polemikę z Panem, bo niestety dwukrotnie przekonałem się, że na rzeczową polemikę nie mogę liczyć.

Damian Gapiński

Źródło artykułu: