Staszewski owacyjnie powitany w Ostrowie. "Nie zapomnę tego do końca życia"

Ostrowscy kibice znów zaskoczyli. Przed rokiem po spadku podrzucali w górę prezesa klubu, Mirosława Wodniczaka. Teraz po meczu swojej drużyny z Kolejarzem Opolem w górę powędrował Mariusz Staszewski.

- Kapitan, kapitan, kapitan - skandowali na początku tego roku podczas uroczystej prezentacji na cześć Mariusza Staszewskiego ostrowscy kibice. "Stachu" ostatecznie w tym sezonie nie reprezentuje barw MDM Komputery ŻKS Ostrovia, ale został wypożyczony do Kolejarza Opole. Mimo tego, 39-letni żużlowiec nadal w Ostrowie cieszy się ogromną sympatią. - Jest to bardzo miłe. Nie ukrywam, że już podczas pierwszego meczu w Opolu czułem, jakby kibice z Ostrowa bardziej dopingowali mnie niż cały swój zespół - nie kryje Mariusz Staszewski.
[ad=rectangle]
Pięć sezonów startów w Ostrowie, w trakcie których były różne występy Mariusza Staszewskiego sprawiły, że ten doświadczony żużlowiec "wybudował sobie pomnik" w grodzie nad Ołobokiem. Przynajmniej o tym świadczy zachowanie ostrowskich fanów, którzy po meczu znów w stronę Staszewskiego skandowali: Kapitan, kapitan, kapitan. - Bez przesady. O żadnym pomniku nie ma mowy. Cieszę się, że kibice nadal mnie szanują. Nie zdobywam już punktów dla Ostrowa, ale czuję się tutaj nadal jak w domu. Naprawdę tego zachowania ostrowskich kibiców nie zapomnę do końca życia - przyznaje nasz rozmówca.

Mariusz Staszewski w Ostrowie nie był pewny miejsca w składzie. W Opolu jest liderem Kolejarza. - Wiadomo, że teraz startuję w innej rzeczywistości, w klubie o innych celach i ambicjach. Jest nam trudniej, ale trzeba sobie jakoś radzić. Czy wrócę kiedyś do Ostrowa? Chciałbym, ale to nie tylko ode mnie zależy - kończy "Stachu".

Źródło artykułu: