Mateusz Kędzierski: Unibax Toruń nie zdołał awansować w tym sezonie do fazy play-off. W Polsce pozostał ci zatem tylko jeden mecz ligowy.
Chris Holder: Nie udało nam się awansować do play-offów, ale ja nie zamierzam jeszcze kończyć tego sezonu. Potrzeba mi więcej jazdy, więc na pewno wezmę udział w zawodach, które mi jeszcze zostały. Liczę na dobre występy i tak naprawdę myślami troszeczkę jestem już przy kolejnym sezonie. W tym roku nie szło po mojej myśli. Przed kilkoma miesiącami przytrafiła mi się poważna kontuzja (złamany nadgarstek - dop. red.). To trochę zrujnowało mój sezon. Sporo czasu zajęło mi dojście do pełni zdrowia. W ostatnim czasie zdobyłem dwucyfrowy rezultat podczas meczu ligowego w Polsce. Jest to mój pierwszy tak dobry wynik w tym roku i czuję ulgę. Nie poddaję się, tylko już teraz zaczynam ostre przygotowania do kolejnego sezonu.
Po tym fatalnym upadku przed rokiem (Chris Holder doznał urazu biodra, ramienia i pięty - dop. red.) wydawało się, że pech w końcu cię opuści.
- Leczenie tych kontuzji sprzed roku szło zgodnie z planem. Być może nie czułem się na tyle mocny, jak przed odniesieniem tych urazów, bo moja stopa nie była w najlepszym stanie, ale ogólnie nie było tak źle. Pierwsze miesiące tego sezonu nie były dla mnie najlepsze, ale gdy pomału dochodziłem do swojej optymalnej formy, to przytrafił mi się ten wypadek w Danii. Ucierpiał mój nadgarstek. Doznałem także urazu szyi. Nie było to przyjemne. Powinienem był dłużej pauzować, ale chciałem wrócić na tor. Gdy powróciłem do ścigania, to przyznam szczerze, że trochę się bałem. Te kontuzje wpłynęły negatywnie na moją pewność siebie.
[ad=rectangle]
Twoje rezultaty w Drużynowym Pucharze Świata nie były jednak złe.
- Po wyleczeniu kontuzji, jechałem tam całkiem dobrze, ale podczas kolejnych spotkań było pod górkę. Nie punktowałem na dobrym poziomie i byłem tym bardzo zaniepokojony. Mam nadzieję, że problemy już mam za sobą i końcówka tegorocznego sezonu będzie dla mnie udana.
Niestety tegoroczne kontuzje mocno pokrzyżowały ci plany jeśli chodzi o walkę o medale w cyklu Grand Prix.
- Niestety tak. Wydaje mi się, że przed kontuzją byłem na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Grand Prix. Tak naprawdę, jeśli chcesz się liczyć w walce o medale, to możesz opuścić jedną rundę cyklu, ale nie więcej. Kontuzja skomplikowała moje plany, więc obecnie skupiam się na zakończeniu turnieju w najlepszej ósemce. Taki jest mój cel i wierzę, że go dokonam, bo pomału zaczynam jechać coraz lepiej. Chcę zdrowo zakończyć ten sezon i powrócić za rok jeszcze silniejszy.
Zapytam jeszcze o twoją piętę. Kibice łapali się za głowę gdy widzieli zdjęcie rentgenowskie twojej stopy i włożone w niej śruby. Jaki jest jej stan na ten moment?
- Śruby są cały czas w pięcie. Mam nadzieję, że pozbędę się ich po tym sezonie. Na tą chwilę nie mogę zbyt wiele robić z tą piętą. Na przykład nie mogę biegać, ale mogę na niej stawać. Poza stawaniem to by było na tyle. Jej stan przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu i chcę ją wyleczyć. Tak jak wspomniałem, po zakończeniu sezonu zajmę się jej leczeniem.
Zmieniając temat, jak ci się współpracuje z nowym szkoleniowcem Unibaksu - Stanisławem Chomskim?
- Współpraca układa się w porządku. Oczywiście czasami jest ciężko ze względu na barierę językową. Sławek (Kryjom) był naszym szefem, ale otrzymał zakaz przebywania w parku maszyn. Na początku było bardzo ciężko, bo tak naprawdę nie mieliśmy nikogo, kto nami kierował i z nami rozmawiał. Z nowym trenerem jest OK., ale nie jest łatwo, w momencie gdy nie możesz porozumieć się w jednym języku. Ten sezon nie jest dla nas udany, ale rozpoczęliśmy starty z ośmioma punktami na minusie i startowaliśmy pod olbrzymią presją. Nie wychodziło nam tak, jakbyśmy chcieli.
Mówi się, że w toruńskim klubie zajdą spore zmiany - zmienić ma się m.in. właściciel. Czy mimo to chciałbyś pozostać w tym zespole?
- Na pewno chciałbym zostać w Toruniu. Startuję w tym klubie od siedmiu lat i nie ma powodów, dla których myślałbym o zmianie otoczenia. Szczerze mówiąc, nie wiem co dzieje się w klubie za kulisami. Unibax to świetny zespół i cieszę się, że mogę go reprezentować. Nie zamierzam się stąd nigdzie ruszać. Zobaczymy jak to będzie. Ja nie potrafię mówić i czytać po polsku, więc do końca nie wiem jakie zmiany zajdą w klubie. Pod koniec roku zobaczymy co się wydarzy i co włodarze będą chcieli zmienić.
Swoją karierę w Polsce zaczynałeś we Wrocławiu. Jak wspominasz rok spędzony w tym mieście?
- Za każdym razem gdy przyjeżdżam do Wrocławia, to na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem tutaj razem z Jasonem (Crumpem), to ten tor był trochę inny. Wtedy zupełnie nie znałem realiów polskiej ligi. Pamiętam, że nie decydowałem się wówczas na noclegi w hotelu. Sam nie wiem dlaczego. Myślę, że we Wrocławiu zrobiłem spory postęp, stałem się lepszym żużlowcem. Odszedłem z tego klubu z jednego powodu - nie przepadałem za tym torem. Jakiś czas temu zmieniono tutaj nawierzchnię i teraz jest zdecydowanie lepiej. W Polsce moim domem jest obecnie Toruń i bardzo mi się tam podoba.
W FZ masz przerąbane za zachowania z szalikiem!
W innych, których stać finansowo-podobnie.