Jeszcze paręnaście dni temu wydawało się, że zielonogórzanie będą mieli spore problemy z obsadą składu na kluczowe mecze tego sezonu Enea Ekstraligi. Najpierw za wykrycie niedozwolonego środku dopingującego zawieszony został Patryk Dudek, a następnie z powodu kontuzji wypadł zastępujący go Krzysztof Jabłoński. SPAR Falubaz obawiał się wówczas, że nie będzie mógł liczyć na Mikkela Becha, który odmówił przyjazdu na spotkanie z Włókniarzem, tłumacząc się chorobą.
[ad=rectangle]
Wszelkie wątpliwości dotyczące jego osoby zostały jednak rozwiane. Mikkel Bech wrócił do składu na sobotni mecz w Tarnowie i pokazał się z naprawdę dobrej strony. W pięciu biegach zdobył siedem punktów i trzy bonusy, a dorobek ten mógłby być jeszcze bardziej okazały gdyby nie wykluczenie w ostatnim wyścigu.
Trener SPAR Falubazu, Rafał Dobrucki przyznaje, że Duńczyk niemal na pewno zostanie w składzie zielonogórzan na półfinałową rywalizację ze Stalą Gorzów. Do pierwszego starcia obu drużyn dojdzie już w najbliższą niedzielę. - Mikkel spisał się udanie i rzeczywiście przybliżył się do tego, by być w naszym składzie na play-offy - powiedział zadowolony szkoleniowiec w rozmowie z naszym portalem.
Zielonogórzanie chwalą Duńczyka za zaangażowanie, jakim wykazał się podczas wizyty w Tarnowie. Zdają sobie poza tym sprawę, że będzie pewniejszym punktem zespołu niż kończący rehabilitację Jabłoński. - Wiemy jaka jest nasza sytuacja kadrowa i minie trochę czasu, nim Krzysztof (Jabłoński) odbuduje swoją formę. Swoją ambicją Mikkel na pewno zasłużył na to, by pojechać w meczu ze Stalą - ocenił Dobrucki.
Mikkel Bech mógłby stracić miejsce w składzie tylko w przypadku, gdyby SPAR Falubaz zdołał zakontraktować uczestnika SGP - Martina Smolinskiego. Okienko transferowe pozostanie otwarte do poniedziałku 15 września.