- Nie jestem zadowolony z wyniku. Liczyłem, że wygramy minimum 10 punktami. To było zresztą w naszym zasięgu, ale położyliśmy dwa ostatnie biegi. Nasi zawodnicy popełnili ewidentne błędy. Szkoda też, że Korneliussen dał się ograć juniorowi Trzensiokowi. Moim zdaniem drużynie zabrakło w tym meczu jazdy z zębem. Tej determinacji i złości było tego dnia za mało - powiedział o niedzielnym meczu Witold Skrzydlewski.
[ad=rectangle]
Łodzianie pojadą na rewanż z GKM-em w najsilniejszym składzie, ale prezes Orła jest przed tym meczem raczej pesymistą. - Odpuszczania nie będzie. Uważam jednak, że dla nas to powoli już koniec zabawy. Skład będzie najsilniejszy. Teraz możemy się jedynie modlić o mniej ciekawą pogodę. Na przyczepnym torze nasze szanse by nieco wzrosły. Spróbujemy powalczyć, ale twierdzę, że w dwumeczu może nam zabraknąć tego ostatniego biegu z Łodzi - podkreślił Skrzydlewski.
Orzeł pokazał się już w tym roku z dobrej strony na grudziądzkim torze. Skrzydlewski uważa jednak, że najbliższe spotkanie będzie mieć zupełnie inny przebieg. - GKM to teraz inna drużyna. W rundzie zasadniczej szło nam z nimi dobrze. Przecież pierwszy mecz na naszym torze to była zdecydowana wygrana. Wtedy jednak przeciwnik nie miał Rafała Okoniewskiego. Teraz ten pan był i zrobił 15 punktów. Zobaczymy, co będzie w Grudziądzu. Mnie i tak cieszy to wszystko, co się dzieje. Kolejny raz mieliśmy świetną zabawę i dużo ludzi na meczu. Zbieramy też podpisy, żeby władza nie zapomniała o stadionie dla nas. W krótkim czasie jest już ich ponad 6 tysięcy. To pokazuje, że ludzie chcą chodzić na ten sport. Chyba warto w nas zainwestować - zakończył Skrzydlewski.