Aleksander Szołtysek dla SportoweFakty.pl: Obrażanie mnie i Piotra Wilaszka jest karygodne

Prezes RKM Rybnik – Aleksander Szołtysek jednoznacznie zapewnia, że zrobi wszystko, aby zadłużenie klubu zostało spłacone. Jest również zniesmaczony poziomem komunikacji z firmą windykacyjną oraz sposobem przedstawiania sprawy przez media.

- Byłem bardzo zniesmaczony tym, co wypisywał pan Głodny w swoich oświadczeniach. Posuwano się nawet do tego, że obrażano mnie i Piotra Wilaszka. Takie zachowanie jest karygodne. Abyśmy mieli za cokolwiek odpowiadać, to przede wszystkim musiałby być wyrok sądowy i udowodniona nasza niegospodarność. To co pisał pan Głodny świadczy o tym, że w zasadzie każdy może skontaktować się z mediami i powiedzieć co mu się podoba, niezależnie czy jest to zgodne z prawdą czy nie. Nie będę prowadził polemiki z panem Głodnym, bo nie jest to poziom, do którego jestem w stanie się zniżyć. Próbowano w sposób maksymalnie negatywny przedstawić mnie i członków zarządu, nie skupiono się jednak prawie w ogóle na przedmiotowym problemie sporu - powiedział dla SportoweFakty.pl Aleksander Szołtysek.

Szołtysek podkreśla, że nie unika kontaktu z zawodnikami, a spłata zobowiązań jest głównym zadaniem jego i zarządu. - Zarząd nie ucieka od odpowiedzialności. Możemy nawet wyłożyć własne pieniądze, żeby spłacić pewne zobowiązania – chociażby względem juniorów. Nie uchylam się od kontaktu z zawodnikami, jak twierdzi Piotr Świderski. To, że mamy podpisane ugody z zawodnikami najlepiej świadczy o tym, że spotkanie było i ustaliliśmy warunki spłaty zobowiązań. Co więcej – jesteśmy otwarci na pomoc nowemu zarządowi. Rozmawialiśmy w tej sprawie i bardzo żałuję, że niejednokrotnie media w złym świetle przedstawiały ten temat. Myślę, że temat powróci i uda nam się wypracować wspólne stanowisko dla mediów. Wracając do tematu Piotra Świderskiego, to powinien sobie on odpowiedzieć na pytanie: kto dał mu szansę w minionym sezonie. Poza tym trzeba podkreślić fakt, że ze strony zawodnika nie dostaliśmy żadnego wezwania do zapłaty. Można to było zrobić w inny sposób niż przekazywać to firmie windykacyjnej. Wystarczyło chociażby zwrócić się z zapytaniem o potwierdzenie salda. W świetle tego nie uważam, aby zaniedbanie było tylko i wyłącznie naszą winą. Jak długo będę w klubie, to zrobię wszystko aby spłacić zaległości względem zawodników - dodał prezes RKM Rybnik.

Szołtysek wyjaśnił skąd wzięło się zadłużenie klubu. - To nie jest tak, że podpisaliśmy kontrakty na wyrost, nie mając na nie pokrycia w budżecie. Kontrakt Lindbaecka również nie był podpisywany w momencie, gdy mieliśmy zadłużenie względem zawodników. Po prostu podjęliśmy rękawicę i do końca chcieliśmy walczyć o miejsce w pierwszej czwórce. Kilka spotkań odbywało się w bardzo złej pogodzie, co miało wpływ na frekwencję, a co za tym idzie również na wynik finansowy. Szacuję, że straty z powodu złej pogody mogły nas kosztować nawet 400 tysięcy złotych. Najlepszym przykładem jest finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. W ciągu tygodnia była bardzo dobra pogoda, na pół godziny przed zawodami spadł jednak deszcz, to odebrało nam dużą liczbę kibiców. Dodatkowo trzeba podkreślić, że kilka podmiotów, które deklarowały wsparcie, nie wywiązały się z umowy. Także postawa środowiska rybnickiego miała wpływ na to, że ostatnie mecze oglądało dużo mniej kibiców, niż można było się spodziewać - wyjaśnił problemy finansowe klubu Szołtysek.

Prezes RKMu nie wyklucza, że jeżeli będzie taka wola ze strony nowego zarządu, to będzie nadal pomagał klubowi. - Pracuję w tym klubie już siedem lat. Mówiąc szczerze, zaczyna brakować mi już sił i cierpliwości, żeby walczyć z pewnymi informacjami, które nijak mają się do rzeczywistości. Jeżeli Grupa Inicjatywna wyrazi taką wolę, to będę kandydował również do nowego zarządu, niekoniecznie na stanowisku prezesa. Członkowie GI zostali włączeni do stowarzyszenia. Oznacza to, że podczas walnego zgromadzenia będą mieli prawo głosu. To świadczy o tym, że nie jest tak, jak opisują niektóre media, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Czy prowadzę rozmowy kontraktowe? W świetle naszej sytuacji, jeszcze tego nie robiłem. Zawsze stawiałem jednak na rozwój młodzieży. Nie chciałem blokować Patryka Pawlaszczyka i stąd informacja o tym, że dostał wolną rękę - zakończył Aleksander Szołtysek.

Źródło artykułu: