Piosiccy odpierają zarzuty Wodniczaka. "Nie chodziło o pieniądze"

Michał Piosicki, który doszedł do porozumienia z MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia wystąpił ostatecznie w zespole rywala - Victorii Piła. - Nie chodziło tu o pieniądze - tłumaczy ojciec zawodnika.

Wychowanek Fogo Unii Leszno miał reprezentować w najważniejszej fazie rozgrywek PLŻ 2 barwy MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii. Ostatecznie pojawił się jednak w niedzielę w składzie zespołu z Piły. Prezes ostrowskiego klubu, Mirosław Wodniczak stwierdził w rozmowie z naszym portalem, iż Michał Piosicki zachował się niepoważnie.
[ad=rectangle]
Zupełnie inaczej na całą sprawę patrzy jednak ojciec młodego zawodnika. - Pojawiły się zarzuty, że wybraliśmy klub z Piły, ponieważ oferował nam większe pieniądze. Nic z tym rzeczy. Zapewniam, że propozycje Ostrovii i Victorii były takie same. Zrezygnowaliśmy z jazdy w klubie z Ostrowa, ponieważ trener Dzikowski powiedział nam, że Michał w niedzielę na pewno nie wystąpi. Dla mojego syna najważniejsza była jazda, dlatego też porozumieliśmy się z zespołem z Piły - wyjaśnił Arkadiusz Piosicki.

- Pojawiły się zarzuty, że wybraliśmy klub z Piły, ponieważ oferował nam większe pieniądze. Nic z tym rzeczy - mówi ojciec zawodnika
- Pojawiły się zarzuty, że wybraliśmy klub z Piły, ponieważ oferował nam większe pieniądze. Nic z tym rzeczy - mówi ojciec zawodnika

Ojciec młodego zawodnika ubolewa zwłaszcza nad tym, co wydarzyło się przed niedzielnym meczem. Michał Piosicki otrzymał wówczas bluzę i gadżety miejscowego klubu. W związku z całym zamieszaniem został wygwizdywany przez kibiców. - Gdyby chodziło jedynie o gwizdy, to nie byłoby najgorzej. Zrobili sobie naszym kosztem szopkę, przy kibicach wręczając Michałowi gadżety i klubową bluzę. Moim zdaniem chcieli go spalić psychicznie przed tym spotkaniem - ocenił ojciec zawodnika.

Ostrovia oczekuje teraz, że Michał Piosicki pokryje koszty uczestnictwa w jej treningach. - Otrzymałem od pana Wodniczaka sms-a, że wyśle mi z racji tego fakturę. Nie jest jednak tak, że odbyliśmy tam nie wiadomo ile treningów. Byliśmy w Ostrowie zaledwie raz. Mam żal, że cała sprawa jest przedstawiana w ten sposób i roztrząsana w mediach. Mój syn - zupełnie niesłusznie - jest przedstawiany w złym świetle - podsumował Arkadiusz Piosicki.

Źródło artykułu: