Fakt, iż spotkanie cieszyło się tak dużym zainteresowaniem było w dużym stopniu zasługą klubu, który przy wsparciu sponsorów pokrył pięćdziesiąt procent kosztów transportu i biletów. Ostatecznie w drogę do Tarnowa wyruszyły cztery zapełnione autokary.
[ad=rectangle]
- Przykro nam, że kibice, którzy tak licznie przybyli do Tarnowa ostatecznie nie mogli obejrzeć tego spotkania. Oprócz autokarów na miejsce zajechało też wiele samochodów osobowych - powiedział prezes Piotr Rusiecki w rozmowie z naszym portalem.
Przy okazji półfinału ENEA Ekstraligi leszczynianie mogą udowodnić, że sektory gości nie muszą świecić pustkami. Fogo Unia liczy na to, że kibiców nie zabraknie też w środę, kiedy nastąpi druga próba rozegrania tego spotkania. Zainteresowanie wyjazdem może być mniejsze tylko ze względu na środek tygodnia. - Doceniamy postawę kibiców, tym bardziej, że wyjazd do Tarnowa nie jest krótką wyprawą. Dziękujemy fanom, którzy zdecydowali się tam wybrać, by dopingować naszą drużynę. Liczymy, że będą z nami też przy okazji kolejnych meczów w lidze. Uważam, że jeżdżąc za zespołem na drugi koniec kraju mogą świecić przykładem - podkreślił prezes Fogo Unii.
Dowodem na duże zainteresowanie ze strony leszczyńskich kibiców był także pierwszy mecz w Lesznie, na którym zjawiło się blisko 12 tysięcy widzów. Mniejszą publiczność zgromadziło derbowe spotkanie, do którego doszło tego samego dnia w Zielonej Górze.
Leszczynianie nie ukrywają, że są rozczarowani faktem, iż mecz przeciwko Grupa Azoty Unii Tarnów nie został rozegrany w pierwszym terminie. Przeszkodą okazały się opady deszczu. - Nasza propozycja była taka, żeby ściągnąć warstwę błota oraz wody i dopiero wtedy podjąć ostateczną decyzję. Niestety nie zrobiono tego i moim zdaniem zbyt pochopnie odwołano to spotkanie - wyjaśnił Rusiecki.
Wywiad z prezesem Fogo Unii zaprezentujemy we wtorek rano na łamach naszego portalu.