"Ginger" był załamany, że wraz z kolegami przegrali być może najważniejszy mecz sezonu. Lepsza na ich obiekcie okazała się (42:48) Fogo Unia Leszno, która do rundy play off przystępowała z teoretycznie najgorszej, czwartej pozycji. Lider po rundzie zasadniczej będzie musiał się zadowolić spotkaniami o trzecie miejsce, gdzie czeka SPAR Falubaz Zielona Góra. - Nie myślę o meczach o brązowy medal. Jestem na razie rozbity. Nie chce mi się jeździć na żużlu. Jutro nadejdzie nowy dzień i mam nadzieję, że ten nastrój będzie lepszy - zakomunikował bez ogródek.
[ad=rectangle]
Gospodarze doskonale wiedzieli, że tor po raz pierwszy w tym sezonie nie będzie ich sprzymierzeńcem. - Praktycznie od soboty padało. Po tych wszystkich deszczach tor był zbity. Nie taki na jakim jeździliśmy zazwyczaj. Z tego co słyszałem nie można było nawet zbronować startu i ten przez pierwszą serię był piaszczysty. Kompletny beton. Nie odnajdywaliśmy się na nim i tyle - oznajmił 21-latek.
- Czuję się tak jakbym jeździł tutaj pierwszy raz. W jednym biegu wygrałem wyjście spod taśmy, ale widać było, że korzystnie na początku zachowywało się czwarte pole. Pokazał to choćby Jacob Thorssell. Wystrzelił z niego, ale co z tego skoro dopadł go defekt na prowadzeniu. Można powiedzieć, że od tego momentu zaczęła się seria naszych nieszczęść ponieważ w następnej odsłonie przeszedł mnie Tobiasz Musielak, a potem jeszcze Piotrek Pawlicki. Fakt, że skontrowałem, jak później w kolejnych biegach była katastrofa - dodał ewidentnie w wisielczym nastroju.
Zdruzgotany Kacper Gomólski: Jestem rozbity i nie chce mi się jeździć na żużlu
Jednym z bardziej rozczarowanych przebiegiem środowej potyczki półfinałowej w Tarnowie był Kacper Gomólski. Junior gospodarzy nie mógł uwierzyć, że jego drużyna nie będzie walczyć o złoto.
Źródło artykułu: