W rewanżowym spotkaniu półfinałowym, w ekipie SPAR Falubazu Zielona Góra na dobrym poziomie zaprezentowali się tylko Andreas Jonsson i Aleksandr Łoktajew. Pierwszy z nich wywalczył 13 punktów, z kolei "Sasza" zapisał przy swoim nazwisku sześć oczek i dwa bonusy. Pozostali żużlowcy żółto-biało-zielonych całkowicie zawiedli. - Przestałem notować wynik w programie po 12. biegu. Jako zielonogórzaninowi po prostu brak mi słów. Zderzyliśmy się z drużyną, która przede wszystkim od strony sprzętowej była kompletnie przygotowana do tego meczu. Gorzowianie wygrywali absolutnie wszystkie straty i to była przyczyna wstydliwej porażki. Trzeba wyróżnić Andreasa Jonssona, który wygrał dwa biegi i Aleksandra Łoktajewa, który do pewnego momentu "szarpał". Reszta zawodników była kompletnie niedopasowana. Piotr Protasiewicz spróbował trzech motocykli, ale one nic nie dały - skomentował w rozmowie z Falubaz.com Jacek Frątczak.
[ad=rectangle]
Tak wysoka przegrana zielonogórzan w starciu z lokalnym rywalem była sporą niespodzianką. Podopieczni Rafała Dobruckiego będą chcieli przeprosić swoich kibiców za fatalny mecz w Gorzowie przez skuteczną postawę w spotkaniach o brązowy medal. - Pod względem motywacji wszystko było bardzo dobrze. We wtorek mieliśmy naprawdę znakomity trening w Zielonej Górze. Przed meczem żyła szatnia, żył parking - wydawało się, że to jest nowy dzień i nowe rozdanie, powtarzałem chłopakom, by się zresetowali po niedzielnych wydarzeniach. Trzeba się podnieść i pokazać kibicom, że mamy charakter i jest w nas sportowa złość. Po tym, co się stało, wszyscy powinniśmy posypać głowę popiołem - dodał menedżer SPAR Falubazu.
źródło: Falubaz.com
Pomijając przykry nie godny wynik mistrza polski coś tam prysło w ZG ,magia prysła a dowodem na to może być niska frekwencja na pięknym obiekcie w lesie . Czytaj całość