Gnieźnianie od początku sezonu byli rewelacją rozgrywek. Dość powiedzieć, że na półmetku rozgrywek to właśnie podopieczni trenera Dariusza Śledzia znajdowali się na czele tabeli. Czar jednak prysł, gdy nastały play-offy. - To chyba oczywiste. Włączyliśmy tryb oszczędnościowy i chyba nie jest to dla nikogo zaskoczeniem - tłumaczy trener Orłów, zapytany o brak powołań dla Bjarne Pedersena i Jonasa Davidssona na spotkania półfinałowe.
[ad=rectangle]
Takie decyzje pociągają jednak za sobą spore koszty w szeregach drużyny przeciwnej. Tym razem mocno ucierpiał budżet PGE Marmy Rzeszów. Kenni Larsen i spółka za rywali mieli m.in. zawodników, którzy od dłuższego czasu nie ścigali się w rozgrywkach ligowych. Szkoleniowiec zespołu z Gniezna uważa jednak, że jest to wkalkulowane w ten sport. - Jak ma się silną drużynę, to trzeba się liczyć z tym, że będzie ona kosztowna - twierdzi Śledź.
Włodarze Carbon Startu Gniezno w trakcie play-offów mówili, iż chcą sprawdzić kilku zawodników pod kątem przyszłego sezonu. Jednak zarówno Kim Nilsson jak i Rohan Tungate nie pojawili się w ostatnim spotkaniu czerwono-czarnych w sezonie 2014. - Nie mogliśmy skorzystać z Rohana oraz Kima, ponieważ mecz z Rzeszowem był przełożony. Nie mógł również wystąpić Wadim Tarasienko. Niestety, ale tak nam się to poukładało - przyznaje były żużlowiec.
W ostatnim spotkaniu błysnął natomiast Maciej Fajfer. Wychowanek Startu zdobył dla swojej drużyny aż 12 punktów, choć był to dopiero jego drugi mecz ligowy w tym sezonie. - Maciek rzeczywiście pojechał bardzo dobre zawody. Czy żałuję, że nie jeździł wcześniej? Czego mamy żałować? Tak wyszło, że brakowało dla niego miejsca w składzie. Natomiast na koniec odjechał bardzo fajne zawody - zaznacza trener.
Śledź, który w trakcie trwania rozgrywek był bardzo ceniony przez swoich zawodników zapewnia, iż w przyszłym sezonie również poprowadzi drużynę z pierwszej stolicy Polski. - Tak, zostaję w Gnieźnie. Podpisałem z klubem dwuletni kontrakt, także obowiązuje on również na następny rok - zakończył Śledź.