Nicki Pedersen złożył Unii obietnicę

To, że Nicki Pedersen pozostanie na przyszły sezon w Fogo Unii nie podlega żadnej dyskusji. Duńczyk zapowiada poprawę, mimo że jest najskuteczniejszym zawodnikiem leszczyńskiego zespołu.

Gdy "Power" w 2012 roku spadał wraz z gdańskim Wybrzeżem z Enea Ekstraligi, był najlepszym jeźdźcem całych rozgrywek (średnia biegowa 2,588). Pod względem indywidualnym błyszczał też w ubiegłym sezonie. Punkty i liczne zwycięstwa (śr. bieg. 2,264) nie uratowały jednak PGE Marmy Rzeszów, która w ostatniej kolejce pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywek.
[ad=rectangle]
Za sprawą trafienia do Leszna zła seria Nickiego Pedersena została przełamana. Duńczyk, którego oskarżano o to, że jest specjalistą od spadków z Ekstraligi, zakończył sezon ze srebrnym medalem. Meczów, w których prezentował pełnię swoich umiejętności było jednak niewiele. Pedersen wypadał na ogół solidnie, ale rzadko przypominał niepokonanego zawodnika z poprzednich sezonów. W końcowym rozrachunku zajął dopiero jedenaste miejsce w klasyfikacji najlepszych zawodników rozgrywek (śr. bieg. 2,114).

Znamienne były także słowa Adama Skórnickiego. - Drużyna nie ma wyraźnego lidera. Naszą siłą jest cały zespół, na czele ze świetnie radzącymi sobie juniorami - tłumaczył. Jego opinia potwierdziła się w finałowych meczach ze Stalą. Pedersen w żadnym z nich nie przekroczył dziesięciu punktów. Nie zrobił tego nawet w Gorzowie, mimo że regularnie zdobywał tam w przeszłości po jedenaście i trzynaście oczek. Leszczynianie pretensji do niego jednak nie mają. - Nicki był najlepiej punktującym zawodnikiem zarówno w rundzie zasadniczej, jak i play-offach. Wszyscy chwalą naszych juniorów, ale gdyby nie punkty Nickiego, tego srebra by nie było - słyszymy w klubie.

- Bez Nickiego tego srebra by nie było - mówią w leszczyńskim klubie
- Bez Nickiego tego srebra by nie było - mówią w leszczyńskim klubie

Przy okazji podkreśla się także inne zalety Pedersena. Duńczyk nie wygrywa być może wszystkich swoich wyścigów, ale przestał być indywidualistą, oderwanym od życia reszty zespołu. - Nicki zmienił się na plus i jeśli chodzi o współpracę, zrobił chyba więcej niż zakładano - przyznawali pod koniec rundy zasadniczej pozostali zawodnicy. Zmianę dostrzegł także zarząd Fogo Unii Leszno. - Sądzę, że Pedersen nigdy wcześniej nie traktował jazdy w polskim klubie z takim zaangażowaniem. Widać to nie tylko po jego postawie w parku maszyn, ale i na torze. Pokazał w naszych barwach, że potrafi jeździć parą - podkreślił prezes Piotr Rusiecki. Choć wspomniana współpraca z kolegami nie zawsze wyglądała idealnie, faktem jest, że "Power" uzbierał w tym sezonie czternaście bonusów.

To jak potoczy się dalsza przygoda Pedersena z Unią może zależeć od tego, czy klub zatrzyma na kolejny sezon Adama Skórnickiego. Duński zawodnik sprawiał początkowo pewne problemy i nie rozumiał się z braćmi Pawlickimi. Głośno było poza tym o odepchnięciu na oczach kamer jednego ze szkoleniowców - Pawła Jądera. Receptą na "Powera" okazał się jednak nowy menedżer zespołu. - Ustaliliśmy pewne granice, by nikt nie wchodził sobie na głowę - tłumaczył "Sqóra", który znalazł z nim szybko wspólny język.

W związku z tym, że Pedersen podpisał kontrakt na dwa lata, jego dalsza jazda w Unii nie podlega żadnej dyskusji. On sam może wychodzić z założenia, że nigdzie indziej nie będzie mu tak dobrze jak w Lesznie. W związku z gorszym pod względem punktowym sezonem Duńczyk nie byłby tak rozchwytywany jak przed rokiem, gdy rozmawiał z nim także Unibax Toruń. Jeździ poza tym w drużynie, w której jest akceptowany i coraz bardziej lubiany. Fogo Unia to zresztą gwarant stabilności finansowej. Firma prezesa klubu - Piotra Rusieckiego (Polcopper) wspiera go nie tylko w lidze, ale i zmaganiach Speedway Grand Prix.

Optymizmem napawa też to, że Duńczyk złożył Unii pewną obietnicę. - Powalczę o Indywidualne Mistrzostwo Świata, a dla was o złoto w lidze - usłyszano od niego po zakończeniu finału. Pomimo wywalczenia brązu w SGP i srebra z Bykami, "Power" pozostaje głodny i zmotywowany.

Źródło artykułu: