Cieślak zagrał va banque i pomógł Unii
Bardzo wiele dzieje się wokół tarnowskiego żużla. Zaczęło się od zdecydowanego ruchu Marka Cieślaka, który powiedział, że odchodzi. Niektórzy twierdzą, że trener nie wytrzymał nerwowo, a ja jednak twierdzę, że to mogło być bardzo przemyślenie posunięcie. Cieślak to osoba bardzo kontrowersyjna, ale to też człowiek, który kocha ten sport. Uważam, że on to zrobił specjalnie. Dlaczego?
[ad=rectangle]
W mojej ocenie chciał zwrócić uwagę opinii publicznej na ważny problem. Klub, w którym ostatnio pracował, może się rozlecieć. Nie ma powodów, żeby nie wierzyć w to, co mówi trener. To doświadczony fachowiec, trener reprezentacji Polski, który jest w tym sporcie od wielu lat. Jeśli z nim w klubie się tyle czasu nie rozmawia i nie odbiera telefonów ani od niego, ani od zawodników, to trudno się dziwić, że ktoś czuje się niewłaściwie traktowany. To nie chodzi nawet o żużel, taka sytuacja jest niedopuszczalna w zawodowym sporcie. W głowie mi się to nie mieści.
Uważam, że Cieślak zagrał w pewnym sensie va banque, ale nie chodziło mu w tym wszystkim o niego samego. Chciał trochę wstrząsnąć środowiskiem, doprowadzić do rozmów, ale nie na jego temat, tylko przyszłości czarnego sportu w Tarnowie.
Przecież szkoleniowiec, o którym mówimy to kolekcjoner medali. Także tych najcenniejszych. Czy ktoś uważa, że on miałby problem ze znalezieniem pracy? Oczywiście, że nie. Zresztą, jego brak w Enea Ekstralidze byłby wielką szkodą dla całego żużla. To kontrowersyjna postać, ale niesłychanie barwna. Ludzie opowiadają o nim różne rzeczy, ale to nie ma znaczenia. Jego broni dorobek, który jest ogromny.
Na rynku transferowym nadal spokój. Mam wrażenie, że kluby jak nigdy nie wchodzą sobie w drogę. Każdy ma swoje cele i stara się je realizować. Dominuje też zdrowy rozsądek. Czy tak zostanie? Moim zdaniem tak.
Fogo Unia Leszno informuje, że ma zastępcę dla Kennetha Bjerre. Niektórzy przewidują, że Leszno chce iść w przyszłym roku po złoto. Potrafię to zrozumieć i szanuje ich ambicje. Z drugiej jednak strony ich skład już teraz jest mocny i ciekawy. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy tam trzeba wzmocnień i nowej gwiazdy. Gdyby się zdecydowali, to moim zdaniem będzie to "umiarkowany" ruch.
Rynek staje się normalniejszy. Kiedy odchodziłem z klubu, mówiłem swojemu następcy, że będzie szczęśliwszym prezesem, bo finanse zaczną funkcjonować inaczej. Chyba miałem rację. Tak powoli zaczyna się dziać.
Stal Gorzów, z którą jestem nadal mocno związany, sprawnie buduje skład na sezon 2015. Działacze dogadują się z zawodnikami, a przecież w życiu cały ambaras polega na tym, żeby dwoje chciało na raz. Dobrze, że to się tak dzieje. Po co ci zawodnicy mieliby szukać nowych klubów i narażać się na problemy z płatnościami? Sytuacja jest trudna i lepiej być cały czas w tym samym miejscu, jeśli tam było jak u pana Boga za piecem.
Klasyka mówi, że złotego składu się nie zmienia. Myślę, że młody zarząd gorzowskiego klubu pójdzie w tym kierunku i ja oceniam to pozytywnie. Nie lubię radzić swojemu następcy. Oni działają autonomicznie. W Gorzowie nie ma rządów z tylnego siedzenia. Niech decydują teraz w kwestii piątego seniora. Ja nie chcę podpowiadać. Kiedy patrzę na Gorzów, to jestem jednak dużym optymistą.
Władysław Komarnicki
No bo kto mu stanie na tej drodze do celu?
Przy awansie jest euforia, konsolidacja środowiska i kasy, Ostrów to kolebka żużla Czytaj całość