Artur Czaja to jeden z najbardziej utalentowanych polskich młodzieżowców, co niejednokrotnie udowadniał. Miniony sezon nie przebiegł zgodnie z jego założeniami, jednak mimo to będzie on łakomym kąskiem na rynku transferowym. - Mam kilka propozycji z Ekstraligi oraz z pierwszej. Jeszcze nie wiem, gdzie będę jeździł. Przede wszystkim chciałbym trafić do normalnego klubu, którym zarządzają normalni ludzie i jest normalna atmosfera - przekazał Czaja w rozmowie z naszym portalem.
Dotychczasowym młodzieżowcem Włókniarza interesują się cztery kluby, co potwierdził nam sam zawodnik. Nie wyjawił on jednak, ku jeździe w której lidze się skłania. Zainteresowani pozyskaniem Czai są między innymi działacze SPAR Falubazu Zielona Góra. W kuluarach mówi się także, że jedną z opcji dla wychowanka Lwów są starty w pierwszoligowej MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii.
[ad=rectangle]
"Józek" wyciągnął wnioski z niezbyt udanego dla niego roku i zapowiedział zmiany. Nie trudno było oprzeć się wrażeniu, iż ma on trochę żalu do częstochowskiego klubu. - Dużo myślałem o minionym sezonie i mniej więcej poukładałem już sobie w głowie, co należy poprawić na przyszły rok. Szykuję dużo zmian, nawet w swoim sposobie przygotowania w czasie zimy. Nie mówię, że dotąd źle się przygotowywałem, bo w minionym roku w czasie przerwy między sezonami ciężko pracowałem. Niekiedy trenowałem dziesięć razy w tygodniu - dwa treningi dziennie i jeszcze dochodziła do tego jazda na motocrossie przez całą zimę - stwierdził.
- Co się złożyło na to, że jeździłem nie do końca tak, jakbym chciał? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ale myślę, że w Częstochowie nie było za dobrej atmosfery. Na początku sezonu większością drużyny trenowaliśmy razem, czy jeździliśmy na sparingi. Potem, wiadomo czemu, praktycznie nikt na treningi nie przyjeżdżał, bo chłopaki się wkurzyli. Wtedy nie było z kim pojeździć, przetestować sprzęt czy wymienić uwagi. Trenowałem sam ze szkółką i oprócz tego praktycznie jeździłem cały rok za darmo. Starałem się inwestować w sprzęt, tak jak mogłem. Nie miałem go jednak za bardzo jak sprawdzić i z kim. Jazda samemu nigdy nie będzie takim dobrym doświadczeniem jak jazda z na przykład "Griszą" (Grigorij Łaguta - dop. red.) - kontynuował.
Artur Czaja jest zawodnikiem Stowarzyszenia CKM Włókniarz i posiada z tym klubem kontrakt do końca wieku juniora. Wiadomo jednak, że młodzieżowiec ten na pewno nie zostanie w częstochowskim klubie na przyszły sezon. Od jazdy w biało-zielonych barwach woli zakończyć karierę! - Chciałbym, aby w Częstochowie reaktywacja żużla się udała i w ogóle, ale chciałbym też w końcu się z nimi dogadać i żeby mnie wypuścili za jakąś rozsądną cenę. Tak jak powiedziałem wcześniej, chcę kontynuować karierę w jakimś normalnym, dobrym klubie. Jeżeli nie uda mi się wydostać z Włókniarza za jakąś normalną kwotę i nie dostanę jakiejś normalnej oferty to po prostu zakończę karierę. Ten miniony sezon będzie wówczas dla mnie ostatnim - powiedział w poważnym tonie 20-latek.
Czaja definitywnie nie przekreśla Włókniarza. Bierze pod uwagę starty jako tzw. gość (pod warunkiem, iż zezwoli na to regulamin), ale ma swoje warunki. - Powiedziałem, że jeśli mnie wypuszczą i będę jeździł w innym, normalnym klubie, wszystko potoczy się normalnie i będę miał czas na to, żeby tu jeździć jako gość to wówczas jestem jak najbardziej na tak.
"nie pozwololismy aby taki talent jak Artur zakonczył kariere"....