Szkody, wyrządzone przez chuliganów, są tak wielkie, że drużyna może nawet zawiesić działalność. - Teren klubu wygląda jak miejsce wielkiej katastrofy. Możemy posprzątać bałagan, który zaszokował nawet przybyłych na miejsce policjantów, ale wymiana sprzętu nagłośnieniowego czy systemów wsparcia, takich jak oświetlenie sygnalizujące przerwanie biegu, to bardzo poważna i kosztowna sprawa. Może to dla nas oznaczać nawet koniec żużla w mieście - powiedział David Tattum, zajmujący się organizacją meczów. Włodarze zespołu przyznali, że bez pomocy kibiców nie uda im się uratować speedwaya w Stoke. Działacze zaapelowali na łamach prasy o pomoc finansową dla drużyny.
{"id":"","title":""}
Źródło: Agencja TVN/x-news