Jak już wcześniej informowaliśmy, gdańszczanie otrzymali licencję warunkową na sezon 2015. Do 15 lutego mają czas, by osiągnąć porozumienie z żużlowcami. - Jestem w kontakcie z większością zawodników i wiem, że w przypadku niektórych jest coraz bliżej do porozumienia - podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski. - Rozmowy trwają i dobrze, że jest na nie trochę więcej czasu. Nie ma wielkiej presji, ale z drugiej strony to też czas, by powoli się zbliżać w swoich stanowiskach. Oczywiście, są też nadal przypadki, gdzie do porozumienia jeszcze daleka droga - dodał "Cegła".
[ad=rectangle]
Nasz rozmówca, który reprezentuje interesy żużlowców, podkreślił, że ci są gotowi iść klubowi na rękę i zrezygnować z części pieniędzy. Propozycja ze strony klubu musi być jednak uczciwa. - Zawodnicy są w stanie "coś" odpuścić. Są jednak tacy, którzy mają w głowie to, co wydarzyło się w minionym sezonie. Najpierw byli proszeni przez kluby o zgodę na porozumienie. Odpuścili. Zarządzający ligą też o to prosili. Wszyscy zostali przekonani. Ustalono warunki, których później nikt się nie trzymał. Zawodnicy, w wielu przypadkach, nie zobaczyli złamanego grosza. Nie można teraz od nich oczekiwać wielkiego zaufania, bo ono zostało mocno naruszone. Każdy widzi jednak, jaka jest sytuacja. Oni mają swoje doświadczenia i różnie podchodzą do tematu odpuszczania części zarobków. Z tą dobrą wolą różnie jest, ale na pewno jej ciągle nie brakuje - wyjaśnił Cegielski.
Jeśli strony nie dogadają się do 15 lutego, to o warunkach porozumienia może zdecydować PZM. Cegielski ma jednak nadzieję, że zawodnikom nikt nie będzie nic narzucać. - Z jednej strony cieszy mnie, że Polski Związek Motorowy zamierza w tym uczestniczyć. Przyznam szczerze, że oczekiwałem tego od dawna. Nigdy nie twierdziłem, że problem, który dotyczy tylko zawodników i klubów. W mojej ocenie to także sprawa tych, którzy przyznawali licencje nadzorowane. Później to funkcjonowało tylko w nazwie, bo z tego nadzoru nic nie wynikało. Dobrze, że PZM próbuje wziąć na siebie odpowiedzialność. Wszystko oczywiście zależy od tego, jakie warunki miałyby zostać narzucone obu stronom. Narzucać można coś raczej klubowi, który nie wywiązał się ze zobowiązań finansowych ani z porozumień. Żużlowcy nie zawinili. Oni oczekują tyle, ile wypracowali. Ich można raczej o coś prosić - zakończył Cegielski.