Nieudany sezon w Toruniu. Stanisław Chomski: Brak medalu przez kontuzje

Stanisław Chomski przyznaje, że mimo nieudanego sezonu nie będzie wspominać źle okresu spędzonego w Toruniu. - Gdyby cofnąć się czas, jeszcze raz podjąłbym się tego zadania - przyznaje.

Doświadczony trener opuścił w trakcie sezonu gdańskie Wybrzeże i zdecydował się na pracę w Unibaksie Toruń. Cel, jaki przed nim postawiono, nie został ostateczne zrealizowany. Mimo wielu znakomitych nazwisk w składzie Anioły nie awansowały do play-offów, zajmując piąte miejsce w ENEA Ekstralidze.
[ad=rectangle]
Jak przyznaje Stanisław Chomski, nie należy zrzucać całej winy na osiem ujemnych punktów, z jakimi torunianie przystępowali do sezonu. - Dołączyłem do Unibaksu w trakcie sezonu. Z jednej strony była to decyzja łatwa, a z drugiej trudna. Wiele się ode mnie i samych zawodników oczekiwało, ale analizując to z perspektywy czasu stwierdzam, że niewiele dało się zrobić. Zaważyły nie tylko ujemne punkty, do których nie chciałbym wracać, ale przede wszystkich zły los - wyjaśnił w rozmowie z naszym portalem.

Zdaniem trenera, kluczowe dla niepowodzenia w 2014 roku były kontuzje. - Liczne urazy to tak naprawdę jedyne rozsądne wytłumaczenie tego, że Toruń nie znalazł się w pierwszej czwórce. Już w pierwszym meczu wypadł Emil Sajfutdinow, a część zawodników, takich jak Holder czy Gollob zmagała się jeszcze z kontuzjami z poprzedniego sezonu. Można gdybać co by się stało, gdyby toruńska drużyna odnalazła się nieco wcześniej. W końcówce sierpnia ten zespół był już niemal tym, czego się od niego oczekiwało i ostatecznie zabrakło paru punktów, by znaleźć się w play-offach. Kto wie, czy ostatecznie Unibax nie walczyłby o złoto - ocenił.

- Zaważyły nie tylko ujemne punkty, ale przede wszystkich zły los - ocenił Chomski
- Zaważyły nie tylko ujemne punkty, ale przede wszystkich zły los - ocenił Chomski

Chomski uważa, że sezon 2014 udowodnił, że drużyny określane mianem "dream teamów" tak naprawdę nie istnieją. - Bo co to tak naprawdę znaczy? Toruń był na papierze mocny, ale w trakcie sezonu najlepiej prezentowali się tarnowianie. Oni także, z powodu kontuzji, ostatecznie wypadli z walki o złote medale. Zespół może być nie wiadomo jak mocny, ale nic nie zrobi w przypadku, gdy zawodników dopadną urazy. Od dawna postuluję, by wprowadzić do Ekstraligi, przynajmniej na play-offy, funkcję "gościa". Kluby powinny mieć prawo zastąpić kontuzjowanego zawodnika innym, o podobnej klasie sportowej. Obecnie, w przypadku osłabienia składu możliwości trenerów są ograniczone - podsumował.

Źródło artykułu: