Adrian Dudkiewicz: Tomek powiedz, kiedy po raz pierwszy odezwali się do Ciebie działacze Polonii Bydgoszcz?
Tomasz Chrzanowski: Powiem tak, że od początku wszystkimi sprawami zajmował się mój menedżer i przyjaciel - Witold Zaleśkiewicz, któremu chciałbym jednocześnie podziękować za szybkie załatwienie sprawy. O tym, iż będę startował w Bydgoszczy, dowiedziałem się tuż przed podpisaniem umowy, gdyż to właśnie mój sponsor sprawował pieczę nad wszystkimi szczegółami.
Zgodziłeś się od razu podpisać kontrakt z Polonią, czy może czekałeś także na oferty z innych klubów?
- Rozważałem wszystkie za i przeciw, zresztą nie tylko warunki finansowe odgrywały tutaj znaczącą rolę. Jak już wspomniałem wcześniej, Polonia to bardzo profesjonalnie zarządzany klub. Ponadto zespół prowadzi trener Zenon Plech, z którym wiążę spore nadzieje. Jeszcze nie myślę o żużlowej emeryturze.
Od początku nastawiałeś się na starty tylko w Speedway Ekstralidze, czy myślałeś także o pierwszej dywizji?
- Tak, zwłaszcza po ostatnich dwóch lat pobytu w niższej klasie rozgrywkowej, gdyż tegoroczny sezon zakończyłem awansem do Speedway Ekstraligi. Bardzo chciałem wrócić do ścigania się z najlepszymi i brałem pod uwagę tylko starty w elicie, tak żeby mieć cały czas kontakt ze światową i krajową czołówką.
Na co, Twoim zdaniem będzie stać zespół Polonii w nadchodzącym sezonie 2009?
- O tym przekonamy się za parę miesięcy, na wiosnę. Uważam, że działacze zbudowali bardzo młody i ambitny zespół, a każdy z chłopaków będzie chciał coś sobie i kibicom udowodnić. To może przyczynić się do tego, że sprawimy wiele miłych niespodzianek.
Trenerem Polonii jest Zenon Plech, który jest z Gdańska. Miało to dla Ciebie jakieś znaczenie, przy podpisywaniu umowy?
- Ten fakt nie miał żadnego znaczenia, ale to jakim jest fachowcem i jakie doświadczenie zdobył przez lata swoich startów na żużlowych torach. Te cechy zadecydowały o tym, iż postanowiłem związać się z bydgoskim zespołem.
Jakbyś ocenił Antonio Lindbaecka, drugiego zawodnika pozyskanego przez miejscowych włodarzy?
- Od tego są działacze, aby ocenić przydatność danego żużlowca do zespołu i to oni odpowiadają też za ostateczny wynik uzyskany przez bydgoską ekipę. Na pewno Antonio w swoim życiu wiele już przeszedł, a ja także w niedalekiej przeszłości miałem podobne przykre zdarzenia. Życie toczy się jednak dalej, a pod okiem Tony Rickardssona z pewnością przez wiele lat będzie z powodzeniem się ścigał na żużlowych torach.
Kilka lat jeździłeś w Gdańsku. Jakie wspomnienia zostawisz sobie ze startów w Trójmieście?
- Był to kawałek dobrej historii. Ten okres będę wspomniał bardzo miło, tak samo jak gdańskich kibiców. Przez pięć lat startów nad morzem rozwinąłem się sportowo po odejściu z Torunia i dlatego dużo zawdzięczam Gdańskowi w tym okresie swojej kariery. Przedtem mój pierwszy start w gronie seniorów w barwach Apatora, to była totalna porażka. Umiałem się po tym wszystkim jednak pozbierać, notując jednocześnie dobre wyniki w lidze. Będę miło wspominał Gdańsk, ale teraz jestem zawodnikiem Polonii Bydgoszcz i cieszę się, że będę zdobywał punkty dla tego zasłużonego klubu.