W pełni oddaję się klubowi - rozmowa z Kacprem Gomólskim, zawodnikiem KS Toruń

Jestem jednym z tych zawodników, którzy w pełni oddają się barwom, w których startują - wyjaśnił Kacper Gomólski. Jak przyznaje, przenosiny do KS Toruń nie są wcale największym wyzwaniem jego kariery.

Michał Wachowski: Zaczynasz wiek seniora, ale mimo wszystko znalazłeś się w kadrze Marka Cieślaka. O starty, choćby w Drużynowym Pucharze Świata, będzie chyba trudno?

Kacper Gomólski: Tak, będzie trudno, ale cieszę się, że jestem nadal w kadrze. To dla mnie nie tylko zaszczyt, ale i mobilizacja, by poprawiać swoje wyniki i pokazywać swoją przydatność do reprezentacji na torze. Niektórzy mogą mówić, że znalazłem się tam z powodu Marka Cieślaka, z którym przez lata pracowałem. Dwa lata z rzędu byłem jednak na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. To oczywiście w dużej mierze zasługa trenera, ale i mojej ciężkiej pracy. Nie zapominam też o teamie, rodzicach i bracie, bo oni zawsze są ze mną i mnie wspierają. Wierzę, że mając takie oparcie, także w tym roku podołam postawionym przede mną zadaniom.
[ad=rectangle]
Czy ci, którzy cię wspierają mówią: nie ma się czego bać? Powiedziałeś niedawno, że teraz, gdy nie będziesz juniorem odpada ci po prostu jeden bieg młodzieżowy. Reszta się nie zmienia.

- Dokładnie, aż tak dużo się nie zmienia. Greg Hancock powiedział kiedyś trenerowi Cieślakowi, że z jakim numerem go nie wystawi, to sobie poradzi. Ja też trzymam się tej zasady. Poza tym nie ukrywam, że Greg, obok Jasona Crumpa, jest moim największym mentorem, na którym się zawsze wzorowałem. Chcę poza tym, by żużel tak jak do tej pory był dla mnie po prostu zabawą. Kocham to, co robię i nie wyobrażam sobie, by teraz się to zmieniło.

Wracając do tematu Hancocka, nie będziecie jeździć już w jednej drużynie, ale domyślam się, że stałego kontaktu nie stracicie?

- Oczywiście, że nie. Po ostatnim sezonie Greg chciał nawet zaprosić mnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie miały odbyć się motorowe zawody. Niestety wyjazd nie doszedł do skutku, bo całą imprezę odwołano. Amerykanie, jeśli chodzi o żużel mają dużo mniejsze finanse. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy się z Gregiem widywać. Mam stały kontakt zarówno z nim, jak i z jego mechanikiem, kolegą oraz menedżerem Rafałem Hajem. Przez dwa ostatnie lata w Tarnowie cały team Hancocka bardzo mi pomagał, sprawiając, że stałem się na pewno lepszym zawodnikiem.

No właśnie, w Tarnowie czułeś się jak w domu. Wierzysz, że w Toruniu będzie podobnie? Zakładasz, że możesz zostać tam na dwa lata lub nawet dłużej?

- Jeździłem przez cztery lata w Gnieźnie, potem trzy w Tarnowie, więc dlaczego nie miałoby być podobnie w Toruniu? Mogę tam zostać na parę sezonów, a może i na dłużej. Tego nikt przewidzieć nie może. Jestem jednym z tych zawodników, którzy w pełni oddają się barwom, w których startują. Postaram się, by wszyscy, począwszy od kibiców, a skończywszy na sponsorach i kolegach z zespołu byli ze mnie zadowoleni.

- Do tej nowej roli, jaką jest senior, muszę dopiero się przyzwyczaić - przyznaje Gomólski
- Do tej nowej roli, jaką jest senior, muszę dopiero się przyzwyczaić - przyznaje Gomólski

Czy traktujesz przenosiny do Torunia jako największe wyzwanie swojej dotychczasowej kariery?

- Myślę, że nie. Dużym wyzwaniem było dla mnie też przejście z Gniezna do Tarnowa, bo byłem zawodnikiem I ligi. Podobnie jak teraz, była to dla mnie nowa, choć inna sytuacja. Myślę, że zawodnicy, którzy zdają licencję w klubie ekstraligowym mają troszeczkę lepiej, jeśli chodzi o rozeznanie. Poza tym jeżdżą w najwyższej klasie rozgrywek od samego początku swojej kariery. Ja tego nie miałem i startowałem przez trzy lata na zapleczu w barwach Startu. Różnica poziomów między I ligą a Ekstraligą była w moim przypadku zauważalna i przynajmniej początkowo nie było mi łatwo. Teraz wygląda to już nieco lepiej, bo wielu dobrych zawodników wzmocniło kluby I ligi. Różnice między rozgrywkami się więc zacierają.

A co radziłbyś swoim młodszym kolegom, młodzieżowcom? Czy powinni ryzykować i tak jak ty starać się o jazdę w Ekstralidze?

- Myślę, że tak. Przykładem jest mój młodszy kolega z Gniezna, Oskar Fajfer, z którym będę ścigać się wspólnie w Toruniu. Jeździł jeden sezon w Ekstralidze w barwach Startu, a potem przeniósł się do Unibaksu. Wygląda na to, że dobrze zrobił, bo daje sobie radę i notuje niezłe wyniki. Cały czas był poza tym w finałach wielu imprez młodzieżowych. Na młodszych kolegów nie patrzę na pewno z góry i nie czuję się nie wiadomo jak stary. Przecież jeszcze niedawno sam byłem juniorem. Jestem co prawda w kadrze narodowej, ale do tej nowej roli, jaką jest senior, muszę dopiero się przyzwyczaić.

Myślisz już o tym, z kim w Toruniu będziesz jeździć w jednej parze?

- To jest już w gestii samego trenera. Z każdym, z kim przyjedzie mi jechać, będę starał się osiągnąć jak najlepszy wynik. Z Pawłem Przedpełskim i Oskarem Fajferem znam się bardzo dobrze, bo przecież przez parę lat jeździliśmy razem w zawodach młodzieżowych. Z Chrisem (Holderem), Grigorijem (Łagutą) czy Jasonem (Doylem) też zdarzało mi się rywalizować. Fajna atmosfera w drużynie jest już teraz, a przypuszczam, że układać będzie nam się także wszystko na torze. Obyśmy zrobili dobry wynik.

Źródło artykułu: