Włókniarz po cichu liczy na Biesczastnowa. Rosjanin rozwinie skrzydła?

Mało znany, niespełna 26-letni Oleg Biesczastnow właściwie dopiero rozpocznie swoją przygodę ze startami w Polsce. Rosjanin rok 2015 spędzi we Włókniarzu Częstochowa.

Nie licząc epizodu z 2013 roku, gdy zawodnik z Togliatti pojawił się w Częstochowie, by ekstraligowa drużyna Lwów mogła przystąpić do meczu wypełniając minimalny KSM, Oleg Biesczastnow nie miał okazji do jazdy w naszym kraju. W przeszłości, dokładnie w 2011 roku, podpisał kontrakt w klubie z Krakowa, ale nie wystartował w żadnym meczu. Wciąż dla wielu kibiców w Polsce jest postacią anonimową i spisuje się go na straty. Czas pokaże, czy brak doświadczenia na polskim podwórku będzie dla Biesczastnowa barierą nie do przeskoczenia i Rosjanin zapłaci frycowe, czy też wykorzysta fakt, iż dla większości rywali będzie żużlowcem nieznanym, i wkomponuje się w realia PLŻ 2.
[ad=rectangle]
Na razie Biesczastnow udanie poczyna sobie w Indywidualnych Mistrzostwach Argentyny, gdzie co prawda stawka nie jest powalająca, ale fakt, że dobrze radzi sobie na torach, na których startuje po raz pierwszy w życiu, należy zapisać mu na plus. W przejściowej klasyfikacji prowadzi. Rosjanie wszak słyną z waleczności i nieustępliwości na torze. A jaki jest Oleg? - Czy jestem wojownikiem? Powiem tak - Rosjanie się nie poddają! - przekazał zawodnik, który najwięcej czasu w swojej karierze żużlowej spędził na owalu na obiekcie im. Anatolija Stiepanowa.

Ostatnie doświadczenia z rosyjskimi żużlowcami na płaszczyźnie czysto sportowej w Częstochowie mogą wspominać miło. Bracia Łagutowie, czy Emil Sajfutdinow przywozili sporo punktów dla Włókniarza i klub miał z nich wiele pożytku. Naturalnie Oleg Biesczastnow to nie ta sama klasa zawodnika, co powyżej wspomniani, ale w drugiej lidze ma szansę się pokazać i poniekąd nawiązać do udanych startów swoich rodaków w biało-zielonych barwach. - Olega mieliśmy okazję obserwować na torze, gdy dwa lata temu zjawił się epizodycznie w składzie spółki Włókniarza. Pokazał się naprawdę nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie był przygotowany sprzętowo, nigdy nie trenował na naszym torze. Nie ukrywam, że wiążemy z nim nadzieje, iż stanie się wielką niespodzianką. My podajemy mu rękę i obdarzamy zaufaniem. On z tego powodu jest zadowolony - stwierdził prezes SCKM Włókniarz, Michał Świącik.

A jak sam zainteresowany wspomina szaloną przygodę ze swoim udziałem w meczu ENEA Ekstraligi? Szaloną, bo całą sprawę, łącznie z negocjacjami, załatwieniem dokumentów oraz transportem, rozwiązano w kilka godzin. - Tor w Częstochowie bardzo mi się spodobał. Jest duży i szybki. Największe wrażenie zrobiło jednak na mnie to, co zastałem na trybunach. Zostałem ciepło przyjęty przez kibiców, a gdy zaczęła się prezentacja, zrobiło się bardzo głośno. Swoją drogą bardzo dziękuję fanom za te emocje. Teraz nastawiam się na walkę i myślę, że mamy szanse na zwycięstwo - oznajmił Biesczastnow.

Oleg Biesczastnow dla Włókniarza wystąpił raz w 2013 roku (fot. Tomasz Kudala, SportoweFakty.pl)
Oleg Biesczastnow dla Włókniarza wystąpił raz w 2013 roku (fot. Tomasz Kudala, SportoweFakty.pl)

Pozytywne przeżycia z Częstochowy na pewno pomogły podjąć Rosjaninowi decyzję o podpisaniu kontraktu z Włókniarzem. Ponadto klub ma spełnić jedno z oczekiwań zawodnika. - Potrzebowałem silnika, a Borys Miturski powiedział, że klub może mi go zapewnić. Omówiliśmy szczegóły umowy i zgodziłem się pod nią podpisać - przekazał Oleg.

Częstochowscy fani, mimo wszystko, najsympatyczniej spośród rosyjskich zawodników wspominać będą czteroletnią obecność we Włókniarzu Grigorija Łaguty. Biesczastnow doskonale zdaje sobie z tego sprawę i bardzo ceni swojego starszego rodaka. - "Grisza" to bardzo dobry zawodnik, który osiągał we Włókniarzu wielkie wyniki. Ja do takich rezultatów chcę dążyć, lecz muszę wykonać jeszcze mnóstwo pracy! - zakończył.

Źródło artykułu: