Kontuzje zmorą Kennetha Bjerre. "To naprawdę trudne"

W czwartek usunięto metalową płytkę z obojczyka Kennetha Bjerre. Filigranowy Duńczyk jest zmotywowany, żeby walczyć teraz o powrót do cyklu Grand Prix, w którym zabraknie go w najbliższym sezonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Urodzony w Esbjergu żużlowiec wierzy, że zdrowie pozwoli mu w końcu rywalizować z największymi gwiazdami żużla. - Kiedy w 2012 roku byłem w GP, złamałem nogę. W 2013, już bez kontuzji, udało mi się wrócić do cyklu. W zeszłym sezonie miałem dwie kontuzje i obu doznałem kiedy byłem w najwyższej formie. To naprawdę trudne - mówi niespełna 31-latek w rozmowie ze speedwaygp.com.
[ad=rectangle]
- Pytałem lekarzy, czy coś jest nie tak z moimi kośćmi, ale mówią, że są one mocne i jest w nich dużo wapnia. Myślę, że to po prostu pech. Wciąż mam motywację, żeby się ścigać. Czekam na idealny czas dla mnie bez kontuzji. Kiedy będę zdobywać punkty, a cała moja praca będzie się opłacać, będę na szczycie - dodaje Kenneth Bjerre.

Żużlowiec Unii Tarnów zdobywał medale w indywidualnych mistrzostwach świata i Europy juniorów, ale sukcesów tych nie udaje mu się powtórzyć wśród seniorów. W Grand Prix dotąd najwyżej kończył cykl na siódmej pozycji. Wierzy jednak, że stać go na coś więcej. - To właśnie to mnie wciąż trzyma. Czasami zastanawiasz się, czy naprawdę warto, jeśli wciąż łamiesz kości. Myślę, że jestem jednym z najczęściej kontuzjowanych zawodników z czołówki - przyznaje Bjerre.

- Za każdym razem kiedy odnosi się większą kontuzję, powrót zajmuje nawet pół roku. To trudne. Są nowi zawodnicy, którzy jeżdżą cały czas - a nawet ci starsi - i wszystko jest w porządku. To ciężka dyscyplina, ale to też część sportu i nadal jestem silny - dodaje reprezentant Danii.

Źródło: speedwaygp.com

Źródło artykułu: