Wszystko zaczęło się jeszcze w listopadzie. Właśnie wtedy Przemysław Nasiukiewicz, pełnomocnik dwójki zawodników - Timo Lahtiego i Ronniego Jamrożego złożył zawiadomienie o zaległościach finansowych Ostrovii. - Z końcem listopada 2014 roku zawodnicy Ronnie Jamroży i Timo Lahti poprosili mnie o pomoc w odzyskaniu ich wynagrodzeń od klubu ŻKS Ostrovia sp. z o.o. Wierzytelności obu zawodników sięgały kwot wynagrodzeń za kilka spotkań. W pierwszej kolejności, dnia 10 grudnia 2014 r. skierowałem do klubu wezwania do zapłaty należności obu żużlowców. Wezwania zostały tego samego dnia przesłane do wiadomości Zespołu ds. Licencji. Obrady Zespołu miały miejsce 5 grudnia, a więc blisko miesiąc po tym, kiedy Zespół poinformowany został o zadłużeniu ŻKS Ostrovia sp. z o.o. w stosunku do reprezentowanych przeze mnie zawodników - powiedział dla SportoweFakty.pl Przemysław Nasiukiewicz.
[ad=rectangle]
Mimo tego zawiadomienia, ostrowski klub otrzymał licencję bezwarunkową. - Ostrowski klub 5 grudnia 2014 r. otrzymał licencję warunkową. Żaden z członków Zespołu, a osobiście kontaktowałem się z trzema z nich, nie odpowiedział mi na pytanie czy jednym z warunków otrzymania licencji przez Ostrovię jest spłata zadłużenia wobec zawodników. Poinformowano mnie natomiast, że warunki nie zostaną podane do wiadomości publicznej. Po kolejnej interwencji u pana Piotra Szamańskiego, dnia 7 stycznia 2015 r. poinformował mnie on, iż wszystkie nasze informacje zostały przekazane do Zespołu ds. Licencji i jego przewodniczącego Arkadiusza Sąsary. W międzyczasie uzyskałem od jednego z członków GKSŻ interpretację - zgodną z moim poglądem - iż w sytuacji sporu pomiędzy klubem a zawodnikiem o zapłatę, w kontekście procesu licencyjnego i obowiązku klubów do pełnego rozliczenia m.in. z zawodnikami, klub powinien złożyć do Trybunału PZM wniosek o rozstrzygnięcie sporu. Stanowisko to potwierdza przepis § 20 ust. 1 regulaminu licencyjnego. Pomimo tego, że wskazany przepis członkowie Zespołu ds. Licencji powinni znać z urzędu, interpretacja ta – według słów członka GKSŻ – również przekazana została Zespołowi ds. Licencji. Ku mojemu zaskoczeniu, dnia 15 stycznia 2015 r. otrzymałem informację, że Zespół ds. Licencji wydał ŻKS Ostrovia sp. z o.o. licencję na starty klubu w rozgrywkach I ligi żużlowej - wyjaśnił Nasiukiewicz.
Wspomniany przez pełnomocnika zawodników paragraf 20, ust. 1 Regulaminu Licencyjnego brzmi następująco:
W wypadku zaistnienia jakiegokolwiek sporu w przedmiocie zasadności, wymagalności albo wysokości wynagrodzenia kontraktowego, jego poszczególnych składników albo innego świadczenia wynikającego z kontraktu względnie jego elementu Klub jest zobowiązany do złożenia wniosku o rozstrzygnięcie sporu przez Trybunał Związku w terminie do 30 listopada danego roku.
W przypadku ostrowskiego klubu procedury nie zostały zachowane. Pełnomocnik zawodników liczy na refleksję Komisji Licencyjnej. W przeciwnym razie rozważa skierowanie sprawy nawet do Ministerstwa Sportu. - Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że licencja dla ŻKS Ostrovia sp. z o.o. wydana została przez Zespół ds. Licencji z naruszeniem przepisów prawa, a mianowicie przepisów § 10 ust. 7, § 11 ust. 5, § 15 ust. 7, § 15 ust. 11 i § 20 ust. 1 regulaminu licencyjnego. W związku z wydaniem decyzji o przyznaniu licencji ostrowskiemu klubowi moi zawodnicy nie otrzymali należnych im wynagrodzeń, a w konsekwencji zmuszeni będą ponosić koszty związane z dochodzeniem swoich praw w postępowaniu przed Trybunałem PZM (koszty opłaty od pozwu, koszty zastępstwa procesowego itp.). Wszystko w związku z bezprawnym wydaniem decyzji przez Zespół ds. Licencji. Czekam na refleksję ze strony Zespołu i zaproponowanie przez Zespół formy rozwiązania problemu. Powiem szczerze, że w związku z rodzajem i wielością naruszeń przepisów prawa rozważam w tym przypadku interwencję u organu nadzoru, jakim w stosunku do PZM jest Minister Sportu. Zespół ds. Licencji powinien być organem bezstronnym. Nie może być tak, że są równi i równiejsi, że jedni muszą spełniać wymogi licencyjne, a inni nie muszą - zakończył Przemysław Nasiukiewicz.
Ronnie Jamroży rzeczywiście twierdzi, że klub z Ostrowa jest mu winien pieniądze. - Klub z Ostrowa zalegał mi pieniądze za mecze, które rozegrane były w sierpniu. Mimo zaległości zawsze byłem gotowy do startu. Uczestniczyłem we wszystkich treningach przed play-off, a podczas meczów finałowych moje motory stały w parkingu gotowe do jazdy. Uważam, że mimo dużych opóźnień w wypłatach i - co się z tym wiąże - moich ograniczonych możliwościach inwestowania w sprzęt, zawsze starannie przygotowywałem się do zawodów. Po zakończeniu sezonu obiecywano mi, że klub rozliczy się ze mną przed procesem licencyjnym. Niestety, zamiast pieniędzy krótko przed terminem składania wniosków licencyjnych otrzymałem dokument stanowiący obcięcie moich wierzytelności od klubu. Mimo tego "obcięcia" klub w dalszym ciągu jest mi dłużny pewną kwotę pieniędzy. Po zaistniałej sytuacji, w związku z lekceważenie mojej osoby przez członków klubu, sprawę skierowałem do kancelarii prawnej - wyjaśnił żużlowiec.
Prezes MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii zaprzecza jednak, jakoby klub był winny obu zawodnikom jakiekolwiek pieniądze. - Klub nie zalega Ronniemu Jamrożemu żadnych pieniędzy. Dokonaliśmy wprawdzie potrącenia zarobków, ale wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem. Zawodnik spadł w rankingu i mieliśmy do tego prawo. Postanowiliśmy z niego skorzystać. Za Timo Lahtiego nasz klub zapłacił kilka rat jego kary. Żużlowiec miał wpłacić ostatnią ratę i zostać odwieszony. Chcieliśmy mu pomóc, ale zawodnik nagle uznał, że płacić nie będzie. Odmówił też przyjazdu na treningi. W związku z tym zakontraktowaliśmy Alesa Drymla, a później potrąciliśmy Lahtiemu pieniądze, które na jego karę wydał klub. To naturalne działanie. Przecież żużlowiec chciał sobie przywłaszczyć nasze pieniądze. Wszystkie pieniądze, które zarobił na torze, od nas otrzymał. Jeśli zawodnicy mają inne zdanie, to jest jeszcze Trybunał PZM i do niego powinni się zwrócić - powiedział Mirosław Wodniczak.
Przewodniczący Komisji Licencyjnej twierdzi, że podmiot odpowiedzialny za wydawanie licencji nie posiadał wiadomości na temat zadłużenia względem zawodników. - W momencie, gdy podejmowaliśmy decyzję o przyznaniu licencji, nie mieliśmy żadnych wiadomości na temat zadłużenia Ostrovii względem zawodników. Powiem więcej - audyt przeprowadzony w klubie również nie wykazał zadłużenia. Stąd podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Otrzymaliśmy pismo od pełnomocnika zawodników. Nie możemy w tym momencie jednak nic zrobić. Pełnomocnikowi przysługuje prawo do złożenia odpowiedniego pisma do Trybunału PZM, który stwierdzi, czy faktycznie takie zadłużenie istnieje. My z pewnością będziemy się tej sprawie przyglądać i w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości będziemy interweniować - wyjaśnił Arkadiusz Sąsara.
Zarówno prezes Ostrovii, jak i przewodniczący Komisji Licencyjnej odsyłają zawodników do Trybunału PZM. Problem w tym, że ten spór na bazie cytowanego wcześniej paragrafu 20 Regulaminu Licencyjnego, powinien być rozwiązany do 30 listopada. Jakie strony znajdą wyjście z tej trudnej sytuacji?