Lewis Bridger nie był zadowolony ze swoich wyników w sezonie 2014. Żużlowiec znacząco obniżył loty w Wielkiej Brytanii i Polsce, w wyniku czego postanowił zrezygnował ze startów w kolejnym roku.
[ad=rectangle]
Powodów decyzji Brytyjczyka było kilka - przed sezonem 2014 poczynił on spore inwestycje w sprzęt, które nie do końca się sprawdziły. Bridger liczył na dobre występy w barwach ŻKS ROW Rybnik, gdyż rok wcześniej był najlepszym zawodnikiem polskiej II ligi. - Jestem dobrze przygotowany do tego wyzwania, jakim będą starty w Polskiej Lidze Żużlowej. Mam doświadczenie w postaci kilku lat startów w Częstochowie w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc wiem czego się spodziewać - zapowiadał przed rokiem żużlowiec.
Tyle, że stało się inaczej. Bridger wystąpił w dziewięciu spotkaniach, w których wykręcił średnią biegową na poziomie 1,535. Ponadto, dwukrotnie podpadł kibicom i działaczom rybnickiej drużyny. Najpierw, po sobotnim turnieju Grand Prix w Cardiff, zaspał na samolot i nie przyleciał do Polski. Rybnicki klub ukarał żużlowca, ale po czasie dał mu drugą szansę i sytuacja powtórzyła się - obsługa lotniska nie pozwoliła Brytyjczykowi wnieść na pokład samolotu silnika i zawodnik ŻKS ROW nie dotarł do Polski.
- Dokończę sezon w barwach The Lakeside Hammers. Bez startów w Polsce nie ma dla mnie przyszłości w żużlu - zapowiadał po tych wydarzeniach brytyjski żużlowiec. Bridger był konsekwentny i jesienią, gdy klubu z Wysp kontraktowały pierwszych zawodników na sezon 2015, poinformował o zawieszeniu kariery. Brytyjczyk spędził zimę z dala od żużla, aż w końcu postanowił dać sobie jeszcze jedną szansę, gdy zwolniło się miejsce w zespole Coventry Bees. - Pojawiły się pogłoski, że Cameron Woodward nie będzie w stanie jeździć w tym sezonie i wtedy Chris Harris zasugerował mi, że dobrze byłoby zadzwonić do Lewisa Bridgera. On miał jeszcze inną ofertę, ale był zdesperowany, aby jeździć w Coventry. Widzi to jako nową szansę dla swojej kariery, nowe otwarcie - powiedział na łamach "Coventry Telegraph" Mick Horton, promotor klubu.
W przeszłości Bridger miał opinię zawodnika, w którym drzemie spory potencjał. Może o tym świadczyć fakt, że Brytyjczyk zadebiutował w polskiej lidze już w sezonie 2007 w barwach Włókniarza Częstochowa. Talent żużlowca nie rozwinął się jednak w pełni i wraz z przejściem do grona seniorów, Bridger musiał zapomnieć o regularnej jeździe w polskiej lidze. Drugą szansę dał mu dopiero Krzysztof Mrozek, prezes klubu z Rybnika. Decyzja okazała się trafna, bo w roku 2013 Bridger był liderem ŻKS ROW. Teraz na podobne przebudzenie Brytyjczyka liczą działacze z Elite League. - Nie sądzę, abyśmy w zeszłym roku widzieli najlepszą wersję Lewisa Bridgera, a on i tak wykręcił średnią 6,72. Patrząc na statystyki, większość ze swoich biegów jeździł jako prowadzący parę. Wierzę, że w tym roku dostanie szansę jazdy w mocniejszym zespole, a to pomoże mu być jeszcze lepszym - dodał Horton.
Co ciekawe, Bridger miał już okazję startować w Coventry. Miało to miejsce w sezonie 2010, kiedy to "Pszczoły" dość niespodziewanie wygrały ligę. Tyle, że wtedy menedżerem zespołu był Alun Rossiter. Teraz drużyną z Coventry rządzi Gary Havelock, były mistrz świata, który w trakcie swojej kariery także miewał wzloty i upadki. - Każdy wie, że ten chłopak ma mnóstwo talentu i zasługuje na szansę. Przed rozpoczęciem rozmów rozmawiałem z Gary Havelockiem i powiedział, że jako menedżer zespołu, to on powinien najpierw z nim porozmawiać. Zadzwonił do niego, naprawdę długo rozmawiali i wniosek z tej rozmowy był taki, że Gary chce wydobyć z Lewisa to, co najlepsze - stwierdził promotor Coventry.
W tym sezonie ekipa z Brandon będzie dość ciekawym zjawiskiem na torach Elite League, bowiem w jej składzie pojawi się aż sześciu Brytyjczyków. Jedynym obcokrajowcem w kadrze "Pszczół" jest obecnie Hans Andersen. W obliczu kryzysu brytyjskiego żużla, takie rozwiązanie może przynieść korzyści w niedalekiej przyszłości. - To fantastyczne, że podpisaliśmy kontrakt z kolejnym brytyjskim zawodnikiem. Mieć w składzie sześciu Brytyjczyków to coś fantastycznego. Jestem przekonany, że po raz kolejny będziemy mieć świetną atmosferę w zespole - podsumował Horton.
- Haters gonna hate. Dziękuję za wszystkie miłe wiadomości, bo to nie była łatwa decyzja do podjęcia. Tymczasem czeka mnie sporo pracy, abym był gotowy - ogłosił na swoim Twitterze Bridger. Kto wie, czy Brytyjczyka nie zdążymy zobaczyć jeszcze w polskiej lidze w tym sezonie. Wprawdzie sezon transferowy zakończył się w sobotę, ale w trakcie trwania rozgrywek Bridger będzie miał jeszcze okazję, aby przekonać do siebie działaczy z Polski.
brak ambicji, motywacji sportowej...
trzeba być totalnym frajerem, żeby wiązać jeszcze jakiekolwiek nadzieje z takim pseudo sportowcem!!