W związku z tym, że do startu żużlowych zmagań pozostały już blisko dwa miesiące, wyścig zbrojeń w przypadku czołowych zawodników nabrał rozpędu. Większość z nich ma już sprecyzowane plany sprzętowe na najbliższy sezon. Wicemistrz świata, Krzysztof Kasprzak zapowiedział, że zakupi w tym roku piętnaście nowych silników. - Zgadzam się z tym, że z ilości rzeczywiście można wyciągnąć jakość. Zawodnicy wysokiej klasy sportowej korzystają często z rzeczy sprawdzonych, ale nieustannie szukają nowych rozwiązań sprzętowych, by nie zostać w tyle. Można być pozytywnie nastawionym i znakomicie wytrenowanym, ale bez dobrego sprzętu niczego na torze się nie zdziała. Tacy zawodnicy jak Woffinden, Gollob czy Iversen mieli sezon konia, ale już w kolejnym roku konkurencja, która ciężko pracowała, ich doganiała. Żużlowiec, który osiągnął sukces, musi więc ciężko pracować i szukać nowych rozwiązań sprzętowych, by nie zostać w tyle - ocenił Stanisław Chomski.
[ad=rectangle]
Fakt, że żużlowiec pozyskuje przed sezonem ponad piętnaście nowych silników nie jest dla byłego trenera Unibaksu Toruń żadnym zaskoczeniem. Zaznacza jednak, że same zakupy nie gwarantują żadnego sukcesu. - Dany sprzęt jednemu pasuje, a drugiemu już nie. Tomek Gollob w czasach swojej świetności w Bydgoszczy wygrywał bieg za biegiem, ale gdy ktoś inny wsiadał na jego motocykl, wyniku już nie było. Dobór sprzętu jest bardzo ważny i duża ilość nie powinna wcale przerażać. Pamiętam, że pracując swego czasu przy Gollobie przerzucał on ponad dwadzieścia silników w ciągu jednego roku. W ostatnim sezonie, gdy pracowałem w Toruniu Tomek ciągle szukał w sprzęcie, chcąc wydobyć to, czego potrzebuje. Jego styl jazdy, operowanie gazem jest całkiem inne niż w przypadku większości zawodników. Będąc na miejscu widziałem, że co jakiś czas coś nowego przywoził lub poprawiał. Trzeba przyznać, że pod koniec sezonu trafił z tym wszystkim i było widać, że wraca mu wiara. Kiedy sprzęt "nie idzie", zawodnik traci chęć do jazdy i się podłamuje. W jego przypadku to na szczęście nie nastąpiło - zaznaczył szkoleniowiec.
Zakup dobrego sprzętu jest jednak dopiero pierwszym krokiem do osiągania dobrych wyników na torze. Wiele zależy następnie od wiedzy i doświadczenia samego zawodnika. - Dane silniki mogą być identycznie ustawione przez tunera, ale to zawodnik wraz ze swoim teamem musi go odpowiednio dopasować, biorąc pod uwagę swój styl jazdy czy warunki torowe, które w zależności od miejsca rozgrywania zawodów i pogody są diametralnie różne. Żużlowiec, jego mechanicy i tuner powinni wzajemnie się budować i przykazywać swoją wiedzę. Jeśli współpracownicy zawodnika nie będą wiedzieć, co jest dla niego najlepsze, jaki prezentuje styl jazdy i jakie ma warunki psychofizyczne, to temu ciężko będzie nawet z dobrym sprzętem odnaleźć się na torze - skwitował Chomski.