Żużlowa kadra od poniedziałku trenuje podczas zgrupowania w Szklarskiej Porębie. Zawodnicy mają już za sobą zajęcia zarówno na nartach biegowych, zjazdowych, jak i w terenie oraz hali. Z poniedziałkowego treningu na "biegówkach" miłych wspomnień nie mają Krystian Pieszczek i Adrian Gała. - Teraz możemy to wspominać z uśmiechem, ale kiedy zabłądziliśmy, nie było nam wcale do śmiechu - mówi Pieszczek.
[ad=rectangle]
Na nartach biegowych żużlowcy pokonują trasę, na której swego czasu Justyna Kowalczyk rywalizowała w zawodach Pucharu Świata. Zawodnicy trenowali w trudnych warunkach atmosferycznych. Nie obyło się bez niespodziewanych sytuacji. - Warunki były bardzo ciężkie. Wiał wiatr i padał śnieg. Do tego się jeszcze zgubiłem na trasie i miałem wielki powrót z powrotem do hotelu. Dość późno wróciliśmy z treningu na biegówkach. Z Adrianem Gałą mieliśmy ciężką przygodę, ale na szczęście dotarliśmy do hotelu cali i zdrowi - wspomina nasz rozmówca.
Jak doszło do tej niecodziennej przygody? - Pobiegliśmy najwyraźniej dalej niż trzeba było - śmieje się po czasie Krystian Pieszczek. - Zgubiliśmy się, bo obraliśmy najwyraźniej niewłaściwą trasę. Na dodatek, kiedy pytaliśmy się innych osób o drogę powrotną, ludzie nas pokierowali, że tamtędy mieliśmy niby dotrzeć do mety, a nie dotarliśmy. W końcu musieliśmy zawracać. Nadrobiliśmy taki kawał drogi, że aż szkoda słów - dodaje żużlowiec SPAR Falubazu Zielona Góra.
Po przygodzie na nartach biegowych Krystian Pieszczek z dużo większym entuzjazmem szusował we wtorek na stoku w Harrachowie. - Bardziej preferuję narty zjazdowe niż biegowe. Wiadomo, że na stoku jest więcej adrenaliny i prędkości. Zabawa jest lepsza. Biegówki są bardziej formą przygotowawczą, typowo pod sport żużlowy. Oba treningi są fajne pod każdym względem, ale zdecydowanie wolę jeździć na stoku - kończy Pieszczek.
A na poważnie, wyprawy narciarskie nie zawsze przebiegają zgodnie z planem.