Robert Miśkowiak: Jesteśmy skłonni rozmawiać

Wybrzeże Gdańsk i Włókniarz Częstochowa nie otrzymały licencji i nie wystartują w rozgrywkach Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Oba kluby nie zawarły porozumienia z zawodnikami.

Jednym z warunków zgody na starty miała być ugoda z żużlowcami spółek akcyjnych, które w ubiegłym sezonie rywalizowały w Ekstralidze. Prezes Wybrzeża - Tadeusz Zdunek proponował zawodnikom spłatę 40 procent zadłużenia, ale ostatecznie do porozumienia nie doszło. - Jesteśmy skłonni rozmawiać, ale to wszystko musi mieć ręce i nogi. Propozycja spłata 30, czy 40 procent zaległości jest nie do zaakceptowania, ale na żadne propozycje nie można się przecież obrażać. Nie wiemy nawet, czy jeśli teraz osiągnęlibyśmy porozumienie, to czy klub miałby jeszcze szansę odzyskać licencję. Najbardziej w tym wszystkim szkoda trójmiejskich kibiców, którzy nie są niczemu winni, a muszą cierpieć przez cudze błędy - stwierdził Robert Miśkowiak w rozmowie ze sport.trojmiasto.pl.
[ad=rectangle]
W Gdańsku i Częstochowie jeszcze liczą, że uda się dogadać z zawodnikami i wystartować w Polskiej 2. Lidze Żużlowej. - Nie wiem, jak zakończy się cała ta sprawa. Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że klub nie ma licencji, kibice w Gdańsku nie mają zespołu, a my nie mamy pieniędzy, ani gwarancji ich spłaty. Decyzja jest o tyle dziwna, że nikt ze związku nie zaprosił nas do negocjacji z Wybrzeżem. To przecież dzięki zawodnikom istnieje żużel, kibice przychodzą na stadion oglądać nas, a nie działaczy. Mimo tego, w ostatnich tygodniach poprzedzających decyzję w sprawie licencji, nikt z nami się nie kontaktował, choć czasu było na to sporo. Być może gdyby tak było, to znaleźlibyśmy kompromis. To jest bardzo przykra i niewygodna sprawa, ale w Polsce dzieją się różne rzeczy - powiedział były mistrz świata juniorów.

Źródło: sport.trojmiasto.pl

Źródło artykułu: