O tym, że władze FIM nie liczą się na dobrą sprawę z żużlowcami przekonuje wszystkich zamieszanie wokół Darcy'ego Warda, który od kilku miesięcy czeka na decyzję w sprawie swojego zawieszenia. Oburzenie wśród zawodników wywołały też pogłoski, jakoby FIM miało ograniczyć im możliwość startu w wielu ligach. Ze względów bezpieczeństwa zabroniono natomiast używania żużlowcom kamer na kaskach.
[ad=rectangle]
Zdaniem Karola Barana, ostatnie wydarzenia nie są tak naprawdę niczym nowym. - Nas, żużlowców, od dawna nikt nie pyta o zdanie i żadnego głosu dla władz światowego, a także polskiego żużla nie mamy. To nie dzieje się od dziś, bo przed paroma laty taki samym problem mieliśmy z wydechami. Zrezygnowano z tłumików przelotowych, choć nikt nie pytał nas o zdanie - zaznaczył Karol Baran.
Zawodnik, który podpisał w tym roku umowę z PGE Stalą Rzeszów przyznaje, że osobiście oburzył go zwłaszcza pomysł Armando Castagny, który nakazał powrót skórzanych kombinezonów. - Osoby, które na to wpadły powinny zejść na ziemię. Czy oni mają pojęcie jak żużlowiec się w takim kombinezonie poci? Proponuję osobom decyzyjnym z FIM, by wybrały się na żużel i wsiadły na motocykl. Dopiero wtedy będą miały o tym sporcie jakieś pojęcie i będą mogły decydować. W innym razie, niech zostawią wolne pole nam, zawodnikom. Kto będzie wiedział lepiej, co jest dla nas dobre? - zakończył.
Karol Baran: Żużlowcy głosu nie mają
Jak uważa Karol Baran, zdanie samych zawodników jest przez władze światowego żużla od dawna ignorowane. - W zasadzie o niczym nie decydujemy, choć to my siedzimy potem na motocyklu - mówi.