Kilka dni temu Jakub Jamróg podpisał kontrakt z zespołem Coventry Bees. Zanim Polak doczekał się debiutu w barwach nowej drużyny, wcześniej wystartował w turnieju Ben Fund Bonanza, który oficjalnie zainaugurował sezon żużlowy w Europie.
[ad=rectangle]
Dla wychowanka Unii Tarnów nie był to debiut na angielskich torach, choć wcześniej nie miał zbyt wielu okazji do startów na tamtejszych trudnych i wymagających obiektach. Jamroga czeka jeszcze wiele pracy, gdyż w Swindon zdobył zaledwie jeden punkt. - Wiadomo, że polscy zawodnicy mają problemy na angielskich torach. Nie tylko mnie to dotknęło, lecz też pozostałych naszych reprezentantów. Nasze silniki, mówiąc w żargonie żużlowym, chciały przeciąć tor. Schodziliśmy w dół z przełożeniami, ale to nic nie dało. Już jestem w kontakcie z moim tunerem w Anglii, ponieważ zamierzam wprowadzić korekty w ustawieniach moich silników. Byłem świadomy tego, że podczas tych zawodów mogę mieć utrudnioną jazdę, ale wszystko się tak szybko potoczyło, że nawet nie było czasu wprowadzić odpowiednich zmian w sprzęcie. Inna sprawa, że muszę zapłacić frycowe, gdyż nie miałem zbyt wielu okazji, żeby ścigać się na tamtejszych torach. Preferuję zupełnie inny styl jazdy, który muszę zmienić. Liga angielska wymaga czegoś innego, bo łuki są bardzo ostre. Czeka mnie ciężkie zadanie, ale o to mi właśnie chodziło - skomentował swoją postawę.
Można by rzec, że Jamrogowi udało się podpisać kontakt w Anglii "rzutem na taśmę". Okazuje się, że duży udział w tym miał mechanik Jasona Doyle'a. - Mój kolega, który mi pomagał w nawiązywaniu kontaktów próbował każdego roku załatwić mi kontrakt, ale to nic nie dawało. W końcu udało się wszystko zorganizować dzięki mechanikowi Jasona Doyle’a, którego poprosiłem o pomoc. Zazwyczaj bywało tak, że wiele osób oferowało swoją pomoc, lecz na tym się kończyło, natomiast on nie rzucił słów na wiatr, za co bardzo mu dziękuję - wyjaśnia.
Zawodnika Orła Łódź czekają teraz pracowite dni. Jeszcze w tym tygodniu weźmie udział w Press & Practise Day w Coventry, gdzie będzie miał okazję debiutu w nowym klubie. - W piątek mam prezentację połączoną z otwartymi treningami w Coventry, a w niedzielę sparing. Później czekają mnie kolejne zawody, a tych spotkań będzie dość dużo. Cieszę się, bo tego mi zawsze brakowało - mówi.
24-latek już na starcie rozgrywek został obdarzony kredytem zaufania ze strony działaczy "Pszczółek". Żużlowiec zdaje sobie jednak sprawę, że musi odwdzięczyć się dobrymi wynikami na torze. - Nie mam gwarancji stałego miejsca w składzie, lecz Anglia to nie Polska i nie ma tu rezerwowych. Jestem ostatnim zawodnikiem do drużyny, dlatego nie będzie względem mnie jakiś wielkich oczekiwań. Jeśli nie będę się sprawdzał, to oczywiście mogą mnie zwolnić, lecz wtedy jest jeszcze szansa podpisania umowy z innym klubem. Jestem jednak optymistą - zakończył.