Zespół beniaminka PGE Ekstraligi w minioną sobotę zmierzył się w treningu punktowanym w Tarnowie z tamtejszą Unią. Podopieczni Janusza Ślączki przegrali pierwszy w tym roku pojedynek z rywalem zza miedzy 53:37. Liderem rzeszowian okazał się w tym spotkaniu dość nieoczekiwanie Krystian Rempała. - Swój występ oceniam bardzo dobrze. Widać to zresztą po wyniku, dlatego cieszę się, bo to dobry prognostyk na przyszłość. Mam nadzieję, że równie dobrze będę prezentował się w lidze - stwierdził krótko 17-letni zawodnik.
[ad=rectangle]
Młodzieżowiec PGE Stali Rzeszów, który w ostatnich latach bardzo często trenował na tarnowskim owalu, przyznał, że w jego drużynie nie układała się współpraca na torze. Dowodem tego była para Dawid Lampart-Peter Kildemand, która dwukrotnie rywalizowała ze sobą o pozycje, co w konsekwencji kończyło się upadkami. - Na tarnowskim torze trenowałem jeszcze przed zdaniem licencji, więc mogę powiedzieć, że czuję się na nim bardzo dobrze. Ze swojego występu jestem zatem zadowolony, aczkolwiek zauważyłem, że nasza drużyna nie jest jeszcze do końca zgrana. W sparingu przeciwko Unii Tarnów było parę sytuacji na torze, w których nasi zawodnicy przeszkadzali sobie nawzajem. Mam nadzieję, że kolejnych meczach zgramy się odpowiednio i w lidze będzie już wszystko w porządku - wyraził nadzieję.
Krystian Rempała od początku swojej kariery może liczyć na pomoc ze strony swojego ojca Jacka, który w jego teamie odpowiada m.in. za przygotowanie sprzętu. - Dużych inwestycji jak do tej pory nie poczyniłem. Tata Jacek przygotował mi jeden nowy silnik, a oprócz tego korzystam ze sprzętu z poprzedniego sezonu. Natomiast jeśli chodzi o nowe tłumiki, to korzystam na razie z Poldema. Kinga nie miałem okazji testować, bo nie stać mnie na to. Oceniam zmianę tłumików na duży plus, bo zdecydowanie lepiej się jeździ niż na starych konstrukcjach - podsumował.