Adrian Miedziński po zabiegu. KS Toruń nie myśli o karaniu zawodnika

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

[tag=1143]Adrian Miedziński[/tag] przeszedł już zabieg kontuzjowanej ręki. [tag=857]KS Toruń[/tag] robi w tej chwili wszystko, żeby pomóc swojemu zawodnikowi i nie zastanawia się nad jego karaniem.

Torunianie sezon rozpoczną od spotkania z Betard Spartą Wrocław. W tym meczu zabraknie kontuzjowanego Adriana Miedzińskiego, ale menedżer klubu wierzy, że godnie zastąpią go juniorzy. - Niewiadome i problemy są w przypadku większości klubów. Może jeden czy dwa zespoły mają kogoś, kto jest w stanie zastąpić w danej chwili kontuzjowanego żużlowca. Dużym ograniczaniem jest to, że zastępstwo zawodnika można stosować jedynie za jeźdźca z najwyższą średnią. Mamy problem, ale on w tym sezonie może spotkać prawie każdego. Kontuzje zawsze komplikują sytuację, ale mam nadzieję, że nasz duet juniorski jest na tyle mocny, że w jakiś sposób załata dziurę po Adrianie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski. [ad=rectangle] KS Toruń czeka z pewnością trudne zadanie. Wrocławianie są zespołem nieobliczalnym i na Motoarenie w rywalizacji z Aniołami nie będą bez szans. - Trudno mówić, czy dobrze trafiliśmy czy nie. Rozgrywki się dopiero rozpoczynają i nie znamy realnej wartości poszczególnych ekip. Wszystko możemy oceniać jedynie na podstawie występów w innych ligach czy też w takich zawodach jak Speedway Best Pairs Cup. Tego typu imprezy nie zawsze oddają jednak wartość danego zawodnika. Wrocław to drużyna, która już od jakiegoś czasu ma ambicję, by mocniej zaistnieć i przeszkodzić próg o nazwie play-off. Z takim nastawieniem przystępuję pewnie i do tego sezonu. To ciekawy, młody zespół. W pewnym momencie mogą zaskoczyć i wjechać na wyższy poziom. Na pewno nie będą w tym roku żadnym outsiderem. Stać ich na sukces w tym roku. Musimy ich potraktować bardzo poważnie - wyjaśnia Gajewski.

Torunianie pojadą w niedzielę bez Adriana Miedzińskiego i nie będzie to raczej jedyne spotkanie, w którym zabraknie "Miedziaka". Zawodnik przeszedł już w Toruniu zabieg, który zakończył się powodzeniem. Teraz czeka go rehabilitacja i klub dołoży starań, by pomóc mu w powrocie do pełnej sprawności. W tej chwili nikt nie myśli o karaniu Miedzińskiego za uraz, którego nabawił się w Anglii. - Uszkodzone były trzy palce, śródręcze. Po badaniach okazało się, że jest także problem ze ścięgnami. Wszystko zostało jednak zrobione i poskładane. Teraz przez jakiś czas musi zostać w szpitalu. Ten uraz był poważny. Okaleczenie i ubytki skóry były naprawdę spore. Żużel nie jest czystym sportem i po zabiegu najważniejsze było to, by nie wdarła się żadna infekcja. Kwestia ewentualnego potrącenia jego wynagrodzenia nie należy tylko ode mnie. Stanowisko powinien zabrać właściciel klubu. Moim zdaniem na ten moment nie należy w ogóle o tym myśleć. Trzeba zrobić wszystko, żeby on jak najszybciej wrócił do dobrej dyspozycji i zaczął jeździć. Temat potrąceń wynagrodzenia nie jest w tej chwili najważniejszy - dodaje na zakończenie Gajewski.

Źródło artykułu: