Sławomir Kryjom: Nad Toruniem i Motoareną wisi fatum

- Odnoszę wrażenie, że nad Toruniem i Motoareną wisi jakieś fatum - mówi [tag=2638]Sławomir Kryjom[/tag] po meczu pomiędzy KS Toruń a Betard Spartą Wrocław.

KS Toruń zremisował z Betard Spartą Wrocław. Mecz dostarczył wielkich emocji, ale wzbudził także kontrowersje. Po jego zakończeniu menedżer gospodarzy Jacek Gajewski zasugerował, że sędzia wcale nie musiał przerywać ostatniego wyścigu po upadku Taia Woffindena. - Trudno mi powiedzieć, jak w tym przypadku należy interpretować regulamin. Na ten temat powinien się wypowiedzieć ktoś, kto go układał. Ja w tym roku na seminarium nie byłem, ale uważam, że sytuacja jest trudna do jednoznacznej oceny. Mieliśmy dziś też podobny przypadek w Tarnowie, kiedy Damian Dąbrowski zahaczył o tylne koło jednego z rywali. Tam interpretacja była inna - zauważa Kryjom.

[ad=rectangle]

Cała sprawa budzi kontrowersje. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy sędzia podjął dobrą decyzję. Część osób ze środowiska żużlowego, z którymi rozmawialiśmy na ten temat, zauważa, że leżący na torze Tai Woffinden wcale nie musiał przeszkodzić zawodnikom w kontynuacji biegu. Z drugiej jednak strony te same osoby podkreślają, że do groźnej sytuacji mogło dojść po zakończeniu wyścigu, gdyby żużlowcy wpadli na metę i nie zauważyli leżącego Brytyjczyka. - Rozpoczęliśmy sezon, a takie rzeczy powinny zostać wyjaśnione już przed jego startem na seminariach. To tam dokonuje się interpretacji regulaminu. Sytuacja jest jednak bardzo trudna i zgadzam się, że wymaga ona dyskusji - podkreśla Kryjom.

Mecz w Toruniu zakończył się remisem i trudno powiedzieć, kto jest z takiego wyniku bardziej zadowolony. - Przed meczem wrocławianie pewnie wzięliby go w ciemno - twierdzi Kryjom. - Ich apetyty zostały jednak z pewnością rozbudzone, bo mecz miał szczególny przebieg. Betard Sparta prowadziła prawie do końca i dała sobie wydrzeć zwycięstwo. Myślałem, że nie wypuszczą tej wygranej, bo mieli Michaela Jepsena Jensena i Taia Woffindena. Obaj byli dziś w świetnej formie - dodaje Kryjom.

Torunianie pokazali charakter i uratowali remis. Po raz kolejny mieli jednak ogromnego pecha. Po upadku z dalszej jazdy musiał zrezygnować Paweł Przedpełski. - Jeździł dziś świetnie. Z wielką przewagą wygrywał swoje biegi. Jego strata mocno pokrzyżowała plany gospodarzom. Nie było przecież także Adriana Miedzińskiego. Taki jest żużel. Kontuzje były, są i będą. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że nad Motoareną i Toruniem wisi jakieś fatum. To, co dzieje się w tym klubie przez ostatnie trzy sezony, woła już o pomstę do nieba - uważa Kryjom.

Upadek Woffindena, źródło: PGE Ekstraliga/x-news

Źródło artykułu: