Pierwsze wezwania do zapłaty dla PZM!

Jedna z gnieźnieńskich kancelarii prawnych wysłała już pierwsze wezwania do zapłaty Polskiemu Związkowi Motorowemu w sprawie organizacji LOTTO Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland.

W tym artykule dowiesz się o:

Kancelaria prawna Klejborowski/Bernaciak z Gniezna jest pierwszą, która wysłała do  PZM wezwania do zapłaty w sprawie organizacji LOTTO Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland na Stadionie Narodowym. Polski Związek Motorowy utrzymuje, że nie jest winien skandalu organizacyjnego i obwinia firmę Ole Olsena, która była odpowiedzialna za przygotowanie toru. Duńczyk odpiera jednak zarzuty twierdząc, że krytyka jest nieuzasadniona. Skąd tak szybie działanie gnieźnieńskiej kancelarii? - Do tej pory zgłosiło się do nas kilkudziesięciu kibiców i ciągle dzwonią kolejni zainteresowani. Co ciekawe, ludzie są tak zbulwersowani, że nie zważają na koszty i możliwość odzyskania stosunkowo niskich sum. Czują się głęboko urażeni postawą organizatora tej imprezy. Krótko po zakończeniu wydarzenia, dokonaliśmy analizy prawnej sprawy i w naszej ocenie są podstawy do dochodzenia od organizatora, tj. PZMot odszkodowania obejmującego zwrot kosztów biletów i w uzasadnionych przypadkach również zwrot kosztów dojazdu. Przecież PZMot z momentem zakupu biletu zawarł z każdym kibicem indywidualną umowę, z której zdecydowanie się nie wywiązał - powiedział mecenas Klejborowski.
[ad=rectangle]
W mediach pojawiła się już informacja o przygotowywanym pozwie zbiorowym przeciwko organizatorom GP na Stadionie Narodowym. Jak się jednak okazuje, gnieźnieńska kancelaria wybrała inną drogę postępowania przeciwko PZM. - Chcielibyśmy zaznaczyć, że w odróżnieniu od pojawiających się w mediach sugestii, nie przewidujemy na razie złożenia pozwu zbiorowego, ale zamierzamy działać w imieniu każdego klienta osobno. To usprawni i przyspieszy cały proces. Dzięki temu z naszej kancelarii już wczoraj wysłano pierwsze wezwania do zapłaty. PZMot sprzedawał kibicom bilety, na których zaznaczał, że jest organizatorem tego wydarzenia i powinien wziąć na siebie odpowiedzialność i zwrócić pieniądze. Kibice kupili bowiem bilety na wydarzenie, obejmujące - jak powszechnie wiadomo - 23 wyścigi. Przecież gdyby kibice wiedzieli, że obejrzą jedynie 12 wyścigów (w dodatku z upadkami i bez taśmy startowej - co w jakimś sensie miało wpływ na wynik sportowej rywalizacji), to zapewne większość z nich nigdy nie zdecydowałaby się na zakup biletu. Ważne dla sprawy jest to, że przyczyną przerwania wydarzenia nie była siła wyższa, co pozwoliłoby organizatorowi uwolnić się od ewentualnej odpowiedzialności. Trudno winić organizatora, gdy spadnie deszcz, przez co tor nie nadaje się do użytku (co w sporcie żużlowym nie jest przecież niczym wyjątkowym). W tym konkretnym przypadku, jak wynika także i z oświadczenia organizatora, przyczyną przerwania wydarzenia był błąd ludzki, polegający na niewłaściwym ułożeniu nawierzchni toru - dodał Klejborowski.

Gnieźnieńska kancelaria podkreśla, że głównym aspektem sprawy nie jest fakt złego przygotowania toru na sobotnie zawody. - Bez znaczenia jest, że według stanowiska PZMot, to nie PZMot przygotował nawierzchnię toru lub zapewniał taśmę startową. Zgodnie z prawem odpowiada on bowiem bezpośrednio za działanie wszystkich osób i podmiotów, przy pomocy których organizuje imprezę. Jesteśmy przekonani, że organizator choćby w trosce o swój wizerunek i dla dobra żużla odpowiednio zadośćuczyni kibicom za to zepsute święto. W przypadku braku właściwej reakcji zmuszeni będziemy w imieniu klientów skierować sprawy na drogę postępowania sądowego, w celu wyegzekwowania dochodzonych należności. Co ważne, klienci, którzy zgłosili się do naszej kancelarii są gotowi poświęcić swój czas, aby dochodzić swoich roszczeń także przed sądem - zakończył mecenas Klejborowski.

Źródło artykułu: