Kibice po zakończeniu spotkania mieli pretensje do Artura Kuśmierza za decyzje podejmowane w niedzielnym meczu PGE Stali Rzeszów z Fogo Unią Leszno. Najpierw nie spodobał im się werdykt sędziego o powtórzeniu biegu nr 13. Arbiter po zakończeniu wyścigu wygranego przez gospodarzy przejrzał na wideo moment startowy i zadecydował, że bieg zostanie rozegrany raz jeszcze. Argumentował to tym, że taśma ruszyła nierówno. W powtórce gospodarze przywieźli już "tylko" remis.
[ad=rectangle]
Z kolei w ostatniej gonitwie upadek na drugim łuku zaliczył Dawid Lampart. Sędzia uznał, iż do kontaktu pomiędzy wychowankiem rzeszowskiej drużyny a Nickim Pedersenem nie doszło. "Lampcio" został wykluczony z powtórki.
Rzeszowianie ulegli leszczynianom 42:48. Po spotkaniu grupka kibiców chciała pokazać swoje niezadowolenie arbitrowi z Częstochowy. Na szczęście skandalu udało się uniknąć, w czym duża zasługa Andrzeja Łabudzkiego. - Nie było żadnych zamieszek. Ludzie byli zbulwersowani decyzją pana sędziego. Mieli do tego prawo, ja się im nie dziwię. Wszystko się dobrze skończyło. Wytłumaczyłem kibicom pewne rzeczy, jak to wygląda w przepisach. Sędzia miał prawo podjąć taką decyzję i tyle - mówi sternik klubu ze stolicy Podkarpacia.
[b]Skrót meczu PGE Stal Rzeszów - Fogo Unia Leszno
[/b]
Zdarzenie było jednak niebezpieczne, musiała interweniować ochrona, a potem także policja. - Często jest tak, że policja przy takich imprezach wprowadza pewien spokój. Nawet na co dzień, na ulicy. W tym przypadku też tak było. Nie spodziewam się żadnych konsekwencji ze strony ligi. Cieszę się, że wszystko skończyło się na rozmowach - przyznaje Andrzej Łabudzki.
prowadzisz własna działalność?a kiedy?cały dzień klikasz
No Czytaj całość