NC+ podnosi standardy ligi. Czas na kolejne kroki!

Dzięki odpowiedniej liczbie kamer na stadionach Speedway Ekstraligi coraz rzadziej dochodzi do kontrowersyjnych decyzji sędziowskich.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie PGE Stal Rzeszów - Fogo Unia Leszno udowodniło, jak ważna jest obecność odpowiedniej liczby kamer na spotkaniach ligi nazywanej najsilniejszą na świecie. W biegu trzynastym i piętnastym doszło do kontrowersyjnych wydarzeń. Najpierw w biegu trzynastym sędzia Artur Kuśmierz po obejrzeniu zapisów wideo zarządził powtórkę. Skorzystał z zapisu artykułu 60 paragraf 6 Regulaminu Sportu Żużlowego, który brzmi:

W przypadku stwierdzenia przez sędziego wadliwego działania maszyny startowej podczas startu do biegu, sędzia może do czasu rozpoczęcia następnego biegu zarządzić powtórzenie biegu nawet po jego zakończeniu.

[ad=rectangle]
Druga kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w ostatnim, decydującym o losach spotkania biegu. W tym momencie Unia Leszno prowadziła dwoma punktami i Stal potrzebowała podwójnej wygranej, aby wygrać to spotkanie. Po starcie Unia prowadziła 4:2, a na wejściu w drugi łuk Nicki Pedersen minął Dawida Lamparta i goście wyszli na podwójne prowadzenie. Zawodnik rzeszowskiej drużyny zaliczył jednak upadek i konieczne było wykluczenie jednego z żużlowców. Pierwsze powtórki nie rozwiały wątpliwości. Dopiero ostatnia, z trzeciej kamery pozwoliła jednoznacznie stwierdzić, że pomiędzy zawodnikami nie doszło do żadnego kontaktu.

Odpowiednia liczba kamer na stadionie pozwoliła na podjęcie właściwych decyzji sędziowskich. Artur Kuśmierz jest drugim sędzią, który zdecydował się na powtórzenie biegu po jego zakończeniu. Warto zaznaczyć, że niezależnie od tego, czy mecz jest transmitowany w telewizji, sędziowie wszystkich spotkań PGE Ekstraligi mają możliwość skorzystania z powtórek wideo. O ile obecność kamer platformy NC+ zdecydowanie podnosi standardy ligi, to jednak warto, aby władze Speedway Ekstraligi poszły o krok dalej w dwóch sytuacjach.

Pierwsza dotyczy rozstrzygania kolejności na mecie. Powtórki z kamer zamontowanych kilka metrów za linią mety nie dają możliwości jednoznacznej oceny, który z zawodników przejechał jako pierwszy linię mety. Zamontowanie fotokomórek lub wykorzystanie jednej z kamer na wysokości startu to wręcz obowiązek i aż dziwne, że do tej pory nie skorzystano z tej możliwości. Zwłaszcza, że przepisy mówią o tym, iż nie można, tak jak wcześniej miało to miejsce, dzielić zdobyczy punktowej pomiędzy zawodników, tylko określić, który z nich pierwszy przejechał linię mety. Druga sytuacja dotyczy tak zwanych lotnych startów. Z jednej strony można pójść drogą Krzysztofa Cegielskiego, który jest zdania, że powinny być one puszczane, bo zawodnicy ponoszą ryzyko i ci, którym się nie uda, zostają na końcu stawki (przyłączamy się do tej opinii). Z drugiej strony, jeżeli ten przepis ma zostać utrzymany to konieczne wydaje się zamontowanie systemu wcześniejszego ostrzegania (przykład falstart w lekkoatletyce). Powtórki po zakończeniu biegu budzą bowiem zbyt wiele emocji zwłaszcza, że kibice przebywający na stadionie nie mają możliwości obejrzenia powtórek na telebimie.

Źródło artykułu: