Michał Czajka: I po roku 2008...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

I znowu przychodzi nam witać Nowy Rok. Już za niedługo powitamy też nowy sezon żużlowy. Ten miniony, jak zwykle zresztą, nie przeszedł bez emocji – zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Każdy z kibiców ma swoje odczucia dotyczące roku 2008. W mojej głowie również pewne wspomnienia pozostały.

Działo się jak to zwykle bywa całkiem sporo. Obserwując sezon ogórkowy wszyscy zastanawialiśmy się kto tym razem będzie mistrzem, a kogo Ekstraliga pożegna. Kolejne domysły snuliśmy na temat Grand Prix. Czy dominator z sezonu 2007 Nicki Pedersen jest na tyle mocny, by obronić tytuł? Czy po Karolu Ząbiku i Pawle Hlibie będziemy mieć juniorów, którzy nie dadzą się rówieśnikom na świecie? Wreszcie obawy co z niechlubną aferą korupcyjną, która skaziła polski żużel? Czy to tylko jedna czarna owca (gdzieś już chyba słyszałem te słowa…)? I tak w roku 2008 stopniowo odpowiadaliśmy sobie na te pytania…

(Ekstra?)Ligowe emocje…

Już przed rozpoczęciem rozgrywek widać było spore dysproporcje w Ekstralidze. Za faworytów uchodziły ekipy z Leszna, Torunia i Częstochowy. Wyraźnie odstawał Tarnów, nie najlepiej prezentował się Rzeszów i Wrocław. Jak zwykle przed sezonem każdy mówił oczywiście, że wszędzie jest dobrze, bo jakże mogło być inaczej, ale rzeczywistości nie udało się oszukać. W Tarnowie z pieniążkami za dobrze nie było i sam Kołodziej ligi nie uratował. Po barażach spadli później rzeszowianie. Przed sezonem szefowa (już w tej chwili była) rzeszowskiego żużla Marta Półtorak zrezygnowała z usług Mistrza Pedersena i zapowiadała, że chce zbudować zespół równy i bez jednego wyraźnego lidera. W sumie jej się to udało, bo zespół jechał równo, tyle że równo słabo.

Na plus zaskoczyły ekipy z Wrocławia i Zielonej Góry. Wrocławianie przed rozpoczęciem rozgrywek byli nawet wskazywani jako kandydaci do spadku, a tymczasem nasz narodowy coach Marek Cieślak pokazał, że za wcześnie ich skreślono. Ostatecznie chyba nie było we Wrocławiu osoby niezadowolonej z wyniku drużyny w sezonie 2008. Zielona Góra tymczasem rok 2008 będzie wspominać chyba całkiem miło, bo przecież mało kto spodziewał się medalu. Myślę, że przed sezonem taki wyniki braliby w ciemno. Troszkę niepocieszeni byli kibice w Gorzowie i Częstochowie. Władysław Komarnicki zapowiadał walkę o najwyższe cele, ale okazało się, że pozyskanie Holty i Golloba to trochę za mało. Kolejny sezon na straty spisze też Marian Maślanka, bo Włókniarz nie powalczył o złoto DMP. Nie pomógł nawet Pedersen. Wprawdzie było też troszkę pechowo pod Jasną Górą bowiem nieszczęśliwie jeździł Gapiński, ale o szczegółach niedługo wszyscy zapomną, a pozostaną tylko nienajlepsze wyniki.

O mistrzostwo biły się ekipy z Leszna i Torunia – znowu. Tym razem, żeby nam się nie nudziło wygrali torunianie. Ekipa Jana Ząbika jeździła w tym roku bardzo dobrze i ciężko było w niej wskazać słabe punkty. Limit pecha wyczerpali Miedziński i Kościecha, rewelacyjny wręcz był Holder i te argumenty przesądziły o sukcesie Aniołów.

Na zapleczu bez niespodzianki

W I lidze większość oczekiwała awansu bydgoskiej Polonii i się nie zawiodła. Mocny skład, dobry trener – to wystarczyło. Za plecami bydgoszczan trwała dosyć ciekawa walka o baraże mimo, że Ostrów startował przecież z minusowymi punktami. Ostatecznie na drugiej pozycji wylądował Lotos Gdańsk, a ostrowianie kolejny raz nieudanie atakowali bramy Ekstraligi.

Bardzo przyzwoicie zaprezentowała się drużyna z Poznania. Prowadzone przez Adama Skórnickiego "Skorpiony" urwały punkty faworytom i zajęły dobre czwarte miejsce. W sezonie 2008 byliśmy też niestety świadkami kolejnych problemów rybnickiego speedway’a. Drużyna pod koniec sezonu znowu zaczęła mieć spore problemy i były obawy czy dojedzie do końca rozgrywek. Na szczęście udało się… Debiut łotewskiego Lokomotivu wypadł w naszej I lidze całkiem nieźle. Piąte miejsce należy chyba uznać za dobre osiągnięcie. Zawiodła swoich sympatyków natomiast drużyna z Grudziądza. Przedostatnie miejsce na finiszu – chyba jednak nie spodziewano się aż tak czarnego scenariusza. To samo mogą powiedzieć kibice w Rawiczu. Cudów nikt może nie oczekiwał, ale podopieczni trenera Jaska wygrali zaledwie jedno spotkanie... Chyba więcej nie trzeba dodawać.

II – ligowe rozgrywki na torze i poza nim…

II liga w sezonie 2008 dostarczyła różnych emocji, ale na szczęście również sportowe były. Rozgrywki wygrała drużyna z Gniezna, ale po drodze sporo się działo. Przez jakiś czas cała Polska zastanawiała się czy ta ekipa zakończy rozgrywki, bo w czasie wyjazdu na Ukrainę spłoną bus ze sprzętem i sytuacja wydawała się dramatyczna. Na szczęście żużlowa Polska stanęła na wysokości zadania i żużel w Gnieźnie przetrwał i dodatkowo odniósł sukces sportowy. Były też wojenki poza torem między gnieźnieńskimi działaczami a Witoldem Skrzydlewskim z Łodzi… Jak to wyglądało pewnie wszyscy pamiętamy. Ostatecznie na tym froncie wygrali również gnieźnianie.

Nieźle w rozgrywkach zaprezentowali się Węgrzy z Miszkolca. Dlaczego ta ekipa nie awansowała wiedzą chyba tylko oni sami. Wspomniana Łódź znowu nie awansowała ulegając jeszcze drużynie z Ukrainy. Końcówkę tabeli zamknęły drużyny z Opola i Krosna.

Niestety z żużlowej mapy kraju jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek zniknął Lublin…

Mistrzowie…

W Grand Prix w roku 2008 mieliśmy trzech (może dwóch) reprezentantów: Gollob, Kasprzak i Holta. Jak zwykle najlepszy był Tomek Gollob i co ważne powrócił do walki o medale zdobywają kolejny brąz. Kasprzak niestety nie zadziwił i sezon 2008 w Grand Prix trzeba mu zapisać jako ten, w którym zdobywał doświadczenie – oby to zaprocentowało w przyszłości. Trochę niespodziewanie w elicie utrzymał się Holta, który specjalnie nie błyszczał i widać, że nie do końca wiedział o co w Grand Prix chodzi.

Tymczasem korona wciąż w posiadaniu Duńczyka. Może nie zdobyta tak spektakularnie jak rok wcześniej, ale jednak Nicki przez cały sezon kontrolował sytuację i ani przez moment nikt nie mógł mu zagrozić.

Wśród juniorów tym razem nie mieliśmy nikogo w czołówce. Najlepszy był zielonogórzanin Grzegorz Zengota, ale siódme miejsce to raczej nie sukces. Jednak w Pardubicach byliśmy świadkami historycznego wydarzenia – Rosjanin Emil Sajfutdinow wygrał i stał się pierwszym żużlowcem, który obronił tytuł Mistrza Świata Juniorów.

W Europie korony najlepszych wywalczyli Matej Zagar, a najlepszym juniorem został nasz Artur Mroczka.

W Drużynowym Pucharze Świata faworytami byli gospodarze Duńczycy. Finał rozgrywano bowiem w Vojens i trudno było sobie wyobrazić, że ktokolwiek może zaszkodzić gospodarzom na torze Ole Olsena. Jednak na wysokości zadania stanęli nasi zawodnicy i sukces naszego zespołu był na wyciągnięcie ręki. Zabrakło naprawdę niewiele, ale srebro jest naprawdę dużym sukcesem.

Kolejny raz nasi juniorzy udowodnili, że naprawdę z polskim żużlem młodzieżowym nie ma dramatu. Mimo sporych problemów (kontuzje Gomólskiego i Pawlickiego) młode Orły nie dały się pokonać i znowu są złote. Pokazali tym samy, że porażka w Drużynowych Mistrzostwach Europy Juniorów była wypadkiem przy pracy.

Na krajowych podwórku mieliśmy sporą niespodziankę, co przecież zawsze jest potrzebne w sporcie, bo dzięki temu mamy ogromne emocje. Finał IMP wygrał Adam Skórnicki. Mało kto stawiał na tego bardzo sympatycznego zawodnika, bo przecież na co dzień ściga się w I lidze co dla wielu wydawało się argumentem dyskwalifikującym go. "Skóra" tymczasem pokazał, że żużel jest nieprzewidywalny i każdy z uczestników finału może się okazać Mistrzem.

Najlepszym juniorem został tymczasem talent z Wrocławia Maciej Janowski, który w tym sezonie naprawdę rozwinął skrzydła i stał się jedną z największych nadziei naszego speedway’a.

Nie ma afery, ale była w Gelsenkirchen

Kibice też z ciekawością nasłuchiwali wieści z sali sądowej, gdzie decydowano o losach osób zamieszanych w ostrowską aferę korupcyjną. Okazało się, że w sumie nic takiego się nie stało i nie ma co podnosić szumu, co środowisko żużlowe przyjęło z pewnym niesmakiem.

Działo się za to w Niemczech w czasie ostatniego Grand Prix, które, jak wiemy, ostatecznie przeniesiono do Bydgoszczy. Do dzisiaj w sumie nie wiemy, kto był winien temu, że nie dało się w ogóle jeździł na torze w Gelsenkirchen, ale fakt pozostaje faktem, że doszło do nie lada skandalu.

Nasze brylanciki

W roku 2008 znowu wypatrywaliśmy zawodników, którzy mogą być przyszłością naszego żużla. Uwagę na siebie niewątpliwie zwrócili Maciej Janowski i Przemysław Pawlicki . Oby kolejne sezony pokazały, że pierwsze prognozy były właściwe i faktycznie będziemy mieli z nich pociechę – tego tym chłopakom życzę w Nowym Roku.

Dobrze prezentowali się też Grzegorz Zengota i nasz Mistrz Europy Artur Mroczka. Oby dalej szli tymi właściwymi drogami a też powinno być nieźle.

Troszkę niepokoi mały zastój i rzeszowianina Dawida Lamparta, który w sezonie 2008 chyba sam oczekiwał od siebie troszkę więcej. Jeszcze bardziej zmartwiły kibiców wyniki Pawła Hliba i Karola Ząbika, którzy przecież byli naszymi dotychczas największymi nadziejami. Kolejny słaby sezon miał też Marcin Rempała i Robert Miśkowiak, którzy przecież też należeli do tych najbardziej utalentowanych.

Oby nam się…

Na koniec chciałbym życzyć wszystkim czytelnikom i kibicom udanego roku 2009 i wspaniałego nowego sezonu. Niech obfituje on w wielkie sportowe emocje. Zawodnikom życzę sukcesów i bezkolizyjnej jazdy. Maciejowi Janowskiemu, Przemysławowi Pawlickiemu, Grzegorzowi Zengocie, Arturowi Mroczce dalej dobrych wyborów i jeszcze większych sukcesów, Tomaszowi Gollobowi (wreszcie) tytułu IMŚ, Adrianowi Gomólskiemu dobrego wejścia w wiek seniora i udanego powrotu po kontuzji, Krzysztofowi Buczkowskiemu dużo zdrowia, Jarosławowi Hampelowi upragnionego awansu do GP, Grzegorzowi Walaskowi i Sebastianowi Ułamkowi udanych startów w elicie, "Skórze" by ciągle nas pozytywnie zaskakiwał, Karolowi Ząbikowi i Pawłowi Hlibowi powrotu na żużlowe salony i wreszcie Krzysztofowi Cegielskiemu, Rafałowi Wilkowi, Piotrowi Winiarzowi i innym zawodnikom, którzy stracili zdrowie na torze wytrwałości i sił w walce o powrót do zdrowia i sprawności.

Szczęśliwego Nowego Roku.

Michał Czajka

Źródło artykułu: