Vaclav Milik bez konkretnych celów na SEC. "Chcę sprawdzić, gdzie jestem w hierarchii"

[tag=17202]Vaclav Milik[/tag] dość niespodziewanie awansował do cyklu Speedway European Championships. Młody Czech z góry zapowiada jednak, że nie stawia sobie konkretnych celów na europejski czempionat.

W tym artykule dowiesz się o:

Jedną z niespodzianek piątkowego challenge'u Indywidualnych Mistrzostw Europy w Toruniu był Vaclav Milik. 22-letni żużlowiec zgromadził na swym koncie dziesięć punktów i zajął miejsce w czołowej siódemce, która nagrodzona została awansem do głównego cyklu.
[ad=rectangle]

Milik bardzo dobrze rozpoczął i zakończył turniej na Motoarenie. W ogólnym rozrachunku wygrał dwa wyścigi i zostawił za sobą tak doświadczonych zawodników jak Grigorij Łaguta czy Kenneth Bjerre. - Jak spojrzałem przed zawodami na stawkę tego turnieju, to wiedziałem, że będzie bardzo trudno. Challenge był dość mocno obsadzony i o punkty nie mogło być po prostu łatwo. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się dobrze zaprezentować. Dziesięć punktów to przecież całkiem dobry wynik. Teraz mogę się jedynie cieszyć z tego, że awansowałem do tak mocnego cyklu, jakim jest SEC. Pierwszy raz wystartuję jako stały uczestnik w zawodach tej rangi - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl czeski żużlowiec.

22-latek zanotował jedną wpadkę w swoim trzecim wyścigu. Przegrał nie tylko z niepokonanymi do tej pory Artiomem Łagutą i Piotrem Protasiewiczem, ale również z kiepsko radzącym sobie Andriejem Karpowem. - Nie spodobało mi się to zero. Stracić punkty w takich zawodach, gdzie praktycznie każde "oczko" jest na wagę złota, to dość kiepska sytuacja. Wszystko może się wtedy skomplikować - zauważył Milik. - Całe szczęście razem z mechanikami wykonaliśmy parę zmian w sprzęcie. Skupiliśmy się na tym, żeby motor szedł lepiej na starcie i jak widać, to poskutkowało - dodał.

W ósmym biegu dnia Czech stoczył widowiskową walkę z Tomaszem Jędrzejakiem. Obaj żużlowcy jechali bardzo ostro i bez skrupułów zamykali sobie drogę pod bandą. Po biegu obyło się jednak bez niesportowych zachowań. 22-latek podjechał do swojego bardziej doświadczonego kolegi i podziękował mu za emocjonujący bieg. - Oczywiście nie ma między nami żadnego nieporozumienia. Walczyliśmy ostro, ale nikt nikogo w bandę nie chciał wsadzić. Po wszystkim sobie tylko podziękowaliśmy. Na co dzień znamy się przecież z Wrocławia, gdzie razem jeździmy dla Sparty i jesteśmy kolegami - zapewnił Milik.

Walka czeskiego żużlowca z Jędrzejakiem nie była wyjątkiem. Nawierzchnia na Motoarenie tradycyjnie już powalała zawodnikom na wiele różnych manewrów na torze, dzięki czemu nielicznie zgromadzona widownia obejrzała naprawdę ciekawe zawody. - Tor został przygotowany znakomicie. Nic tylko wyjeżdżać i walczyć z rywalami na całej długości i szerokości. Fajnie byłoby, gdyby organizatorom udało się przygotować taką nawierzchnię za dwa tygodnie. Też dlatego, że dobrze się tu czułem. Gdybym zdobył dziesięć punktów w głównym turnieju, to byłoby bardzo dobrze - stwierdził 22-latek.

Dla Milika awans do głównego cyklu SEC to spora niespodzianka. Jakie oczekiwania wobec swoich występów w tych zawodach ma sam żużlowiec? - Nie stawiam sobie jakichś wygórowanych ani konkretnych celów. To mój pierwszy rok w gronie seniorów i chcę jedynie sprawdzić, gdzie tak naprawdę znajduję się w tej całej hierarchii i jak dobrym zawodnikiem jestem - zakończył Czech.

Komentarze (7)
avatar
sympatyk żu-żla
10.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Vaclav awans do takiego prestiżowego turnieju to już coś ,Będąc stałym uczestnikiem też jest duża frajda za razem dobra lekcja podpatrywani jak jedzie elita,powodzenia, 
avatar
yes
10.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że awansował. Pokonkuruje w cyklu i będzie mógł (słusznie) powiedzieć, że jednak walczy o tytuł. 
avatar
chaosik
10.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powodzenia Waszek. Czytaj całość
outlaws
10.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak trzymać Vaclav! 
avatar
DominikPoloniafans
10.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Vaclav to mega ambitny zawodnik, we Wrocławiu po prostu jedzie swoje i wciąż się rozwija. Chłopak z przyszłością, tak trzymaj Waszek!