Początek sezonu PGE Ekstraligi był dla Andreasa Jonssona pasmem rozczarowań. Wystąpił on dotychczas w pięciu spotkaniach, uzyskując w nich średnią biegową 1,000. Decyzją sztabu szkoleniowego było odstawienie Szweda od jazdy w wyjazdowym meczu w Grudziądzu. Jego przerwa od startów w Polsce nie potrwa jednak długo. Swoją jazdą w finale DPŚ w Vojens potwierdził, że problemy sprzętowe ma już najwyraźniej za sobą.
[ad=rectangle]
Ostatni występ ucieszył dyrektora sportowego klubu, Jacka Frątczaka. Dobrze punktujący Jonssson będzie mógł choć w pewnym stopniu zniwelować brak kontuzjowanego Jarosława Hampela. - Nie ukrywam, że czekaliśmy na taki występ Andreasa jak w Vojens, ale nie popadamy w huraoptymizm, bo w żużlu, co widać po liczbie kontuzji i innych zdarzeń, ciężko cokolwiek planować. Niemniej jazda Jonssona mogła w niedzielę cieszyć oko i trzymamy kciuki, by nie był to jednorazowy występ i aby problemy sprzętowe, które były przyczyną jego wcześniejszych niepowodzeń, już nie wróciły. Wiemy, że Andreas poczynił gigantyczne zmiany i Drużynowy Puchar Świata był pierwszym sprawdzianem tego, nad czym pracował. Trzeba na pewno jeszcze trochę jazdy i dalszych testów, by wszystko wyglądało jak należy, ale formę, jaką Andreas prezentował w Vojens wzięlibyśmy w ciemno - zaznaczył Jacek Frątczak.
Sztab szkoleniowy SPAR Falubazu nie zabrał Jonssona na wyjazdowy mecz do Grudziądzu, ale od początku zakładano, że problemy Szweda są tylko i wyłącznie przejściowe. - Andreas już wcześniej zamierzał poczynić zmiany sprzętowe i nie jest prawdą, że zmobilizowało go właśnie to, że nie znalazł się w składzie na mecz z GKM-em. Problemy tego zawodnika mogły wziąć się stąd, że stracił miesiąc jazdy na samym początku sezonu. Jest to newralgiczny okres polegający na testowaniu i szukaniu najlepszych rozwiązań sprzętowych. Andreas takiej możliwości nie miał, ale jest to świetny zawodnik i inteligentny człowiek. Wiedział jaką pracę musi wykonać i potrzebował po prostu czasu i testów, by znalezienie odpowiedniej szybkości na motocyklu było możliwe - dodał.
Jako, że najbliższy mecz SPAR Falubazu w Rzeszowie został przełożony, Jonssson dopiero 28 czerwca powróci do zmagań w lidze. Nie będzie mógł jednak narzekać na brak okazji do jazdy. - Intensywność startów w jego przypadku jest bardzo duża. Startuje cykl SEC, a do tego wracają zmagania w Grand Prix. Andreas ma też starty w Anglii i Szwecji. Prawdopodobnie przed najbliższym meczem Ekstraligi zjawi się, by potrenować w Zielonej Górze, ale im więcej jazdy na różnych nawierzchniach, tym lepiej dla niego. Sądzę, że dla Andreasa to korzystniejsze niż pokonywane okrążeń na treningu na naszym torze - podsumował Frątczak.