Henryk Jasek: Nie każdy chciał jechać jako rezerwa taktyczna

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski

Henryk Jasek wytłumaczył, dlaczego od początku meczu w Gdańsku nie stosował rezerw taktycznych. Szkoleniowiec Kolejarza liczył na to, że jego drużyna będzie się spisywała lepiej w tym sezonie.

Biorąc pod uwagę potencjały Wybrzeża i Kolejarza Intermarche, niewiele osób spodziewało się, że rawicki zespół zdobędzie w Gdańsku znacznie więcej punktów, niż 30. - Mimo wszystko powinniśmy spisać się troszkę lepiej. Mariusz Staszewski dopiero dochodzi do siebie po kontuzji. Ja się cieszę, że i tak szybko wrócił na motor. Wydawało się, że tor będzie łatwiejszy, a zrobił się dość ciężki. Nasi młodzieżowcy również sobie na nim nie poradzili najlepiej. Gdańszczanie też czasami się gubili - zauważył Henryk Jasek.
[ad=rectangle]

Szkoleniowiec klubu z Wielkopolski dysponował tylko sześcioma zawodnikami. Od początku meczu wakat zastępował młodzieżowcami. - To nie tak, że nie chciałem walczyć o wynik. Mariusz Staszewski prosił mnie by go nie wystawiać, bo nie czuł się dobrze, by móc jechać sześć razy. Nie każdy chciał jechać jako rezerwa taktyczna - zauważył szkoleniowiec, którego zawodnicy dwukrotnie przegrywali podwójnie w biegach nominowanych. - Piętnasty wyścig powinniśmy wygrać. Nasi zawodnicy pojechali, jak pojechali. Holub przegrał start, Staszewskiemu coś się urwało w silniku. Młode wilki pokazały się z dobrej strony - dodał.

Przeciwko Kolejarzowi Intermarche z dobrej strony spisywał się Eduard Krcmar, który jeszcze w ubiegłym sezonie jeździł w barwach Niedźwiadków. - W tym zawodniku drzemią duże możliwości. Pamiętam, jak przyjechał do nas na pierwsze treningi, gdzie były bardzo ciężkie warunki do jazdy. Wówczas jedynie on sobie radził. Widziałem, że ma papiery na jazdę. Co prawda nie wyszedł mu pierwszy mecz w Rawiczu z Wybrzeżem, ale generalnie jest to bardzo dobry zawodnik - ocenił Jasek.

Rawicki trener nie jest zadowolony z tego, jak prezentuje się jego drużyna. Uważa, że jej potencjał jest wyższy, niż pokazywałyby to wyniki na torze. - Od samego początku zawsze coś nam nie do końca wychodzi. Albo głupie defekty, albo kontuzje. Ciągle mamy pod górkę - podsumował.

Źródło artykułu: