Faul jakich wiele czy bandycki atak Nickiego Pedersena? Kryjom: Takich sytuacji jest mnóstwo

Bójka Grega Hancocka z Nickim Pedersenem wywołuje cały czas wiele kontrowersji. Czy po ataku, który przeprowadził Duńczyk Amerykanin miał prawo zostać wyprowadzony z równowagi?

Greg Hancock na atak Duńczyka zareagował bardzo zdecydowanie. Natychmiast ruszył w kierunku Pedersena i momentalnie zrzucił go z motocykla. Później Amerykanin ochłonął i za swoje zachowanie przeprosił. Mimo to w środowisku żużlowym, zdecydowana większość zawodników jest po stronie "Grina" i wyraża oburzenie brutalnym atakiem, który przeprowadził Pedersen. - Akcja spowodowała reakcję. Jeśli z równowagi został wyprowadzony tak spokojny człowiek jak Greg Hancock, to znaczy, że pewna granica została przekroczona - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom.
[ad=rectangle]
Były menedżer Unibaksu Toruń nie ma wątpliwości, że Pedersen w tej sytuacji faulował. Z drugiej jednak strony zauważa, że takich wydarzeń jak to, które miało miejsce w Szwecji, na żużlowych torach jest bardzo wiele. - To jest żużel, czyli ściganie się dorosłych facetów na motocyklach, które nie mają hamulców. Nicki przeprowadził atak, wjechał między dwóch zawodników. Jego wina jest bezsporna - doprowadził do upadku przeciwnika, aczkolwiek nie znam zawodnika, który chce komuś z premedytacją zrobić krzywdę. Żużlowcy na tym poziomie się szanują. Nie chcę mówić, że to była jakaś wielka przesada, bo takich wydarzeń mamy setki. Nie demonizowałbym tego. Pedersen doprowadził do upadku Hancocka i tyle. Zachowaniem Amerykanina byłem zdziwiony, ale nie sądzę, że wpływ na taką reakcję miało tylko to jedno zajście - wyjaśnia Kryjom.

W ocenie naszego rozmówcy, Hancock zareagował impulsywnie, ponieważ nastąpiła kumulacja negatywnych emocji. Nie było to zresztą pierwsze spięcie pomiędzy Amerykaninem a Duńczykiem, na co uwagę w rozmowie z naszym serwisem zwracał już trener Marek Cieślak. - To musiało się zbierać od dłuższego czasu. Nie sądzę, że jedno takie zachowanie spowodowało, że Hancockowi puściły nerwy. To fakt, że często dochodzi do karamboli z udziałem Nickiego. W ubiegłym roku mieliśmy jednak więcej spięć - przypomina Kryjom. - Pedersen jest bardzo często uważany za winnego, ale pamiętajmy w tym wszystkim o tym, że inni zawodnicy też faulują w ferworze walki. Ostatnio wielu swoim rywalom we znaki dał się Linus Sundstroem, a nikt do niego z rękami nie wystartował. Wczoraj wybuchły emocje, ale mam nadzieję, że z czasem rozejdzie się to po kościach - podkreślił Kryjom.

Jedno jest pewne, po wydarzeniach w Szwecji w środowisku zawodników Pedersen ma jeszcze więcej wrogów, których i tak wcześniej nie brakowało. Niemal wszyscy stanęli bowiem murem za Hancockiem. Niektórzy nawet pochwalili zachowanie Amerykanina, twierdząc że Duńczykowi "się należało". Zawodnik Fogo Unii Leszno był lub jest skonfliktowany z wieloma żużlowcami. W przeszłości na jego brutalną jazdę skarżyli się między innymi Grzegorz Walasek, Tai Woffinden, Chris Holder czy Darcy Ward.

- Dodałbym jeszcze Krzysztofa Kasprzaka, który ostro zareagował podczas ubiegłorocznego Grand Prix w Toruniu. Wtedy reprezentant Polski też chciał "gonić" Nickiego, ale udało się go powstrzymać w parku maszyn. Pedersen wielu przyjaciół w środowisku rzeczywiście nie ma. Od lat ma przypiętą łatkę żużlowego bandyty. Pamiętajmy jednak, że dla takich zawodników ludzie też przychodzą na stadiony. Widać jednak pewien otwarty konflikt w środowisku żużlowym związany z osobą Nickiego. Teraz dołącza Hancock, ale wcześniej był on już udziałem Woffindena, Holdera i Warda, czyli przyjaciół i ekipy sponsorowanej przez firmę Monster. To wszystko działa zresztą w dwie strony, bo można sobie przypomnieć, co Pedersen pisał na Twitterze na temat Warda po słynnej aferze w Daugavpils. Między tą grupą zawodników jest problem i konflikt. Nicki został chyba w tym wszystkim jednak sam. Nikt za bardzo nie bronił go w kontekście wczorajszych wydarzeń. To jednak na pewno jeden z największych profesjonalistów, jeśli chodzi o organizację teamu, swoich startów i współpracę z klubami. Nic pod tym względem nie można mu zarzucić. Niewielu zawodników z topu jest tak perfekcyjnie zorganizowanych jak on. To też warto podkreślić, dokonując jego oceny - wyjaśnił Kryjom.

Zobacz incydent:

Źródło artykułu: