Marek Wojaczek nie pierwszy raz stał się głównym bohaterem zawodów. Sędzia ten słynie z podejmowania kontrowersyjnych i często niepopularnych decyzji. W przeszłości już nie raz na głowę Wojaczka sypały się gromy za taką czy inną interpretację zdarzenia na torze. Podobnie było w Landshut, gdzie w wielkim finale, polski arbiter wykluczył swojego rodaka, Tomasza Golloba. - Tutaj nie chodzi o narodowość i to, z jakiego kraju, którego żużlowca wykluczył sędzia. Dla mnie sytuacja była oczywista, bez oglądania powtórek. Finał należało powtórzyć w czterech. Każda inna decyzja była błędna - powiedział obecny w Landshut Krzysztof Cegielski.
[ad=rectangle]
Z sędzią Markiem Wojaczkiem nie udało nam się porozmawiać w Landshut. Zaszył się w biurze zawodów i długo nie opuszczał pomieszczenia służbowego. Być może nie chciał się narażać polskim kibicom, którzy po zawodach oceniali w niecenzuralny sposób pracę arbitra. Z informacji uzyskanej od menedżera Tomasza Golloba, Tomasza Gaszyńskiego wiemy, że była interwencja po tym, jak Wojaczek wykluczył z powtórki Polaka. Starym zwyczajem, nic nie udało się zdziałać. - Tomasz Gollob jest sprawcą przerwania wyścigu - usłyszałem tylko od sędziego - powiedział Gaszyński. - Absolutnie nie zgadzamy się z decyzją sędziego. Przecież to był wielki finał, decydujący wyścig dnia. Decyzja arbitra wypaczyła końcowy wynik zawodów - dodał menedżer Golloba.
#dziejesiewsporcie: Kaczki wtargnęły na boisko
Źródło: sport.wp.pl
Sam Tomasz Gollob na spokojnie podszedł do tematu, choć oczywiście on także nie zgadzał się z wykluczeniem. - Byłem pół motocykla z przodu. Przecież ja nie jestem w stanie widzieć, co się dzieje obok i jak zachowuje się partner po mojej prawej ręce. Zdziwiłem się, gdy motocykl stanął, bo przedniego koło Nickiego Pedersena zawisło na moim haku. Taka sytuacja zdarza się bardzo rzadko. Jeżeli po zdecydowanie wygranym starcie, wjeżdżam sobie w linię łuku, to ja dyktuję tor jazdy. Uważam, że decyzja sędziego jest dla mnie krzywdząca - powiedział zwycięzca rundy zasadniczej SEC w Landshut.
Decyzji arbitra nie rozumieli także polscy organizatorzy cyklu SEC. - Błędna, niezrozumiała, kompromitująca, psująca show - ocenia w ostrych słowach decyzję Wojaczka Karol Lejman z firmy One Sport. - Nie jestem w stanie jej zrozumieć. Sytuacja książkowa do powtórki w czterech. Pomijając nazwiska, czy to jest Gollob, Pedersen, czy ktoś inny. Takich rzeczy w finale się nie robi. Oglądaliśmy w dużym gronie powtórki. Wszyscy widzieliśmy na własne oczy, że finał powinien odbyć się w czterech i w pełnej stawce powinien zostać wyłoniony najlepszy zawodnik turnieju w Landshut - dodał Lejman.
Cóż, sędzia Marek Wojaczek wie lepiej... Szkoda, że on sam jeden.
Z Landshut
dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik