Takich rzeczy nie robi się w finale. Sędzia ukradł show - rozmowa z Karolem Lejmanem z One Sport

Karol Lejman z One Sport nie potrafił zrozumieć decyzji sędziego Marka Wojaczka w finale w Landshut. Zdaniem organizatorów cyklu, arbiter ukradł show. Po świetnej imprezie pozostał niestety niedosyt.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik: Kolejny raz wielki żużel zawitał do Bawarii, tym razem cykl Speedway European Championships, a nie jak przed rokiem Speedway Best Pairs Cup. Firma One Sport jest zadowolona z tej imprezy?

Karol Lejman: Tak. Jesteśmy zadowoleni. Mieliśmy sporo obaw odnośnie toru. Pogoda w końcu nam dopisała, co było oczywiście fantastyczne, ale wpłynęło na przygotowanie toru, który w Landshut z reguły jest twardy. Nawierzchnię udało się przygotować na tyle dobrze, że kibice byli świadkami ciekawych zawodów. Sam jestem zaskoczony, że aż tyle ciekawych wyścigów mogliśmy obejrzeć. Myślę, że SEC w Landshut okazało się pełnym sukcesem organizacyjnym, ale także sportowym, bo rywalizacja była ciekawa. Zabrakło tylko happy endu, na który liczyli wszyscy Polacy.
[ad=rectangle]

Tego happy endu zabrakło po kontrowersyjnej decyzji polskiego sędziego Marka Wojaczka. Jak ją skomentujesz?

- Dla mnie jest zupełnie niezrozumiała, błędna i kompromitująca. Sędzia ukradł show. Nie jestem w stanie zrozumieć, czym kierował się arbiter podejmując taką decyzję. Większości osób, z którymi rozmawiałem wydawało się, że była to sytuacja wręcz podręcznikowa, by powtórzyć finał w czterech. Nie chodzi tutaj o nazwiska czy narodowość. Bez wnikania czy chodzi o Pedersena czy Golloba, po prostu takich rzeczy w finale się nie robi. Oglądaliśmy powtórki i jesteśmy przekonani, że finał powinien odbyć się w pełnej obsadzie i w sportowej rywalizacji powinniśmy wyłonić najlepszego żużlowca rundy SEC w Landshut.

Stałą dziką kartę Tomaszowi Gollobowi przyznaliście pewnie za całokształt jego kariery, za to, że jest legendą nie tylko polskiego żużla. On tym fantastycznym występem w Landshut w pełni potwierdził, że wasza decyzja była słuszna...

- Zdecydowanie, Tomasz Gollob był ponownie królem żużla, jak mówił tutejszy spiker. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że ten utytułowany żużlowiec wrócił do walki o czołowe lokaty. Pierwszy turniej w Toruniu nie poszedł po myśli Tomasza, ale widać, że poprawki sprzętowe, których dokonał spowodowały, że wrócił na właściwe tory. Bardzo się z tego cieszymy. Jako organizatorzy cyklu musimy patrzeć obiektywnie na całość imprezy, ale jako Polacy i kibice bardzo liczyliśmy na pierwsze podium Tomasza Golloba w cyklu SEC. W sobotę w Landshut on na nie niewątpliwie zasłużył. Tak na dobrą sprawę, powinien na nim stanąć. Na którym stopniu, nie wiadomo. Finał - podkreślę to raz jeszcze - powinien odbyć się w czteroosobowej stawce, co miałoby także wpływ na walkę Tomasza Golloba o kolejne wysokie cele.

Awansował na czwarte miejsce. Będzie walczył o medal?

- Nie ma co ukrywać, że punkty w klasyfikacji generalnej mu w Landshut uciekły, bo miał defekt i to niesłuszne wykluczenie, ale i tak mocno zbliżył się do czołówki. Wierzymy, że będzie w stanie jeszcze walczyć o podium w "generalce", a w ostatniej rundzie SEC 19 września w Ostrowie Wielkopolskim, Tomasz Gollob będzie ponownie w wyśmienitej formie.

Czołowa trójka wykrystalizowała się bardzo szybko. Już po dwóch turniejach Emil Sajfutdinow i Nicki Pedersen mają dużą przewagę, a trzeci jest Antonio Lindbaeck, kolejna trafiona dzika karta...

- Antonio Lindbaeck zaliczył drugi start w finale. Widać, że ten zawodnik jest w bardzo dobrej formie w tym sezonie, co niekoniecznie zawsze przekłada się na dobre występy w lidze. Dotyczy to nie tylko Lindbaecka, ale także chociażby Emila Sajfutdinowa. W lidze Rosjanin nie zawsze błyszczy, a w SEC jest liderem i walczy o obronę mistrzowskiego tytułu. Stawka z tyłu, za tą ścisłą czołówką bardzo zrównała się punktami. Jestem przekonany, że walka zarówno o podium jak i pierwszą piątkę, która będzie pozostawała w cyklu na kolejny sezon na pewno będzie ekscytująca do końca.

Polacy zaprezentowali się lepiej niż w Toruniu, gdzie nie licząc dzikiej karty Pawła Przedpełskiego, pozostali biało-czerwoni wypadli przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo. W Landshut było znacznie lepiej...

- Owszem, ale humory polskim kibicom nie poprawiły się, a wręcz przeciwnie, bardzo pogorszyły po tym, co się stało w finale. Generalnie jest iskierka nadziei widoczna, że powalczą jeszcze o czołowe lokaty. W trzeciej rundzie w Kumli Piotr Protasiewicz będzie jechał na swoim domowym torze w Szwecji. Wierzymy, że Tomasz Gollob będzie nadal w tak dobrej dyspozycji jak w Landshut i Polacy włączą się do walki o czołowe lokaty.

Na koniec zapytam o frekwencję na tym kameralnym stadionie One Solar Arena w Landshut. Ilu było kibiców?

- Czekamy jeszcze na oficjalne wyniki sprzedaży, ale myślę, że około 5-5,5 tysiąca kibiców było na stadionie. Jesteśmy zadowoleni, bo mamy poprawę frekwencji w stosunku do zeszłorocznej imprezy w Landshut.

Źródło artykułu: