MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów zanotowała fatalną pierwszą połowę sezonu. Potem jednak były świetne spotkania u siebie, lecz humory popsuły dwa wyjazdowe mecze w ostatnich tygodniach. Żółto-niebiescy wciąż jednak liczą się w walce o fazę play-off. Muszą jednak uważać, bo równie dobrze mogą znaleźć się w strefie spadkowej. Wiele może wyjaśnić się w najbliższą niedzielę.
[ad=rectangle]
9 sierpnia na Stadionie im. Edwarda Jancarza dojdzie do 88. derbów Ziemi Lubuskiej, w których gorzowianie zmierzą się ze SPAR Falubazem Zielona Góra. Kibice mogą mieć mieszane uczucia, gdyż mistrzowie Polski bardzo dobrze jechali u siebie, ale znacznie gorzej na wyjeździe, zaś ekipa Myszki Miki boryka się ze sporymi problemami w związku z kontuzjami. Stanisław Chomski skupia się jednak na swoim zespole.
W środę poznaliśmy awizowane składy drużyn na pojedynek derbowy. W ekipie z Gorzowa ponownie zabraknie Linusa Sundstroema, a druga linia opierać się będzie na Piotrze Świderskim i Tomaszu Gapińskim. Nie tylko ich dyspozycja będzie jednak ważna. - Nie martwi mnie to, czy pojedzie Sundstroem, Gapiński czy Świderski, ale brak startów Iversena w ostatnich meczach. To jest problem, na którym trzeba było się skupić. Jest on bardzo zapracowany - zauważył trener Stali.
Duńczyk rzeczywiście nieco obniżył loty względem pierwszej części sezonu. Zwyżkę formy notuje jednak Matej Zagar, co nieco łata dziurę wśród zagranicznych żużlowców. Innym problemem są mniejsze zdobycze Bartosza Zmarzlika. - To nie jest zmęczenie człowieka, ale materiału. Ten chłopak mógłby jeździć 40 godzin na 48. Żużel to nie jest sport ekstremalny jeżeli chodzi o wysiłek fizyczny. Tu jest wysiłek psychiczny, emocjonalny, ale Bartek odpowiednio pracował przez lata i ma wypracowany model przygotowania oraz koncentracji. Jest problem zmęczenia sprzętu. Dobra dyspozycja nic nie pomoże, jeśli nie ma się czym "odepchnąć". To może zdołować, ale ten chłopak jest jeszcze na innym etapie niż niektórzy rutynowani zawodnicy, którzy mocno wierzą w sprzęt. On dużo problemów widzi u siebie. Po IMME i innych meczach widać, że ten kłopot jest już poza nim - uspokaja 58-letni szkoleniowiec.
Formy nadal szuka zaś ubiegłoroczny wicemistrz świata - Krzysztof Kasprzak. "KK" miewa już przebłyski i wygrywa pojedyncze biegi. Wciąż jednak brakuje "tego czegoś". - Trenował na crossie, w ubiegłym tygodniu u nas na torze, również w środę. U żużlowca głowa jest czysta, jak sprzęt jedzie. U Kasprzaka nie jest to więc sprawa samej psychiki. Sprzęt, który przywiózł w ubiegłym tygodniu, to był ten, który dał mu tytuł wicemistrza świata. W tym roku kompletnie to nie jedzie. W środę próbował poprawione inne jednostki i już zdecydowanie lepiej wyglądała jego jazda. Zaczęły się lekkie problemy i chłopak sobie z tym nie poradził. Wydał bardzo dużo pieniędzy na sprzęt i albo miał pecha albo nie umiał sobie tego poukładać - stwierdził Chomski.
Wobec takiej, a nie innej postawy niektórych zawodników, kibice zaczynają już dopytywać o alternatywę. Taką mógłby okazać się Craig Cook lub młodzieżowiec Rafał Karczmarz. Zdaniem trenera nie jest to dobry czas na takie ruchy. - Cook niech jeździ w Anglii, bo to nie jest czas na eksperymenty. To chłopak ambitny, jeździ bardzo widowiskowo, ale nie efektywnie. Potrzeba dłuższego czasu, by zaadoptował się do polskiej ligi. Prowadząc zespoły w niższych ligach, miałem takie sytuacje, że zawodnicy z poziomu ekstraligowego pojechali na tory, na których nigdy nie jeździli i robili takie błędy, że żal było patrzeć. Ekstraliga nie wybacza błędów. Cook zresztą ostatnio nie błyszczał w lidze angielskiej. Nie byłem przy budowaniu składu, ale gdybym był, to Karczmarz może by już jeździł. Teraz nie ma takiej możliwości, gdyż są zbyt ważne mecze, za duże ryzyko i nie mamy pewności, że wstawiając Rafała pod numer młodzieżowy lub nawet za któregoś z seniorów, zdobędzie jakiś punkt. Chciałbym tego chłopaka jak najszybciej puścić, bo to zawodnik, który powinien wejść za Zmarzlika i Cyfera na pozycje juniorskie. Bliżej do debiutu ma Karczmarz niż Cook - skomentował były selekcjoner reprezentacji Polski.
Przy okazji ostatnich protestów co do rozgrywania meczów Nice Polskiej Ligi Żużlowej w godzinach wczesnopopołudniowych, doświadczonego szkoleniowca zapytano też o wpływ wysokich temperatur na pracę motocykli. - Nikt tego nie wie. Może się okazać, że silnik będzie chodził bardzo sprawnie całe zawody, wytrzyma to, nawet trzy biegi pod rząd, ale wychłodzony na następnym meczu zupełnie nie będzie jechał. To są warunki ekstremalne i zdarzają się przypadki losowe. Są różne partie korbowodów, koszyczków i innych części, z materiałów o tolerancji, które przechodzą kontrolę techniczną, ale nie wytrzymują takich temperatur i ulegają awarii. Oczywiście, że jest to nonsens, także jeżeli chodzi o kibiców. Ludzie wypoczywają wtedy we własnym gronie. Jest wtedy okienko telewizyjne i chce się promować żużel, ale nie jest to fajne dla kibiców, ani dla zawodników i ich bezpieczeństwa - przyznał popularny "Stanley". Ostatecznie mecze, które miały rozpocząć się o godzinie 13:45, przełożono na godziny wieczorne. Mowa tu o spotkaniach w Ostrowie Wielkopolskim i Rybniku.
Wracając jednak do spraw czysto sportowych, Stal Gorzów wciąż jest w walce o pierwszą czwórkę PGE Ekstraligi. Na obecnym etapie nie wszystko jednak zależy od gorzowian. - Aby doprowadzić Stal do play-off są trzy warunki: wygrać dwa mecze u siebie za trzy, wygrać na wyjeździe w Rzeszowie i w międzyczasie patrzeć na potknięcia rywali. Najgroźniejszym kandydatem jest Sparta Wrocław, która w trzech meczach potrzebuje zdobyć dwa bonusy. W niedzielnym meczu w Tarnowie Sparta nie może zdobyć więcej, jak 38 punktów. Jeżeli tak się stanie, to wszystko będzie leżało w naszych rękach, choć Rzeszów rozkręca się, zwłaszcza u siebie - zakończył Stanisław Chomski.
Przypomnijmy, że Falubaz, z którym Stal zmierzy się w niedzielę, przegrał oba mecze z tarnowską Unią, czym mocno skomplikował swoją sytuację w tabeli. Przed żółto-niebieskimi, oprócz derbów, są jeszcze spotkania z Betard Spartą Wrocław u siebie i PGE Stalą Rzeszów na wyjeździe. Wygrane z bonusami pozwolą realnie myśleć o play-offach.