PGE Stal Rzeszów pewnie pokonała MRGARDEN GKM Grudziądz 61:29. Wynik tego spotkania oznacza, że zespół ze stolicy Podkarpacia niemal na pewno utrzyma się w PGE Ekstralidze. - Stres przed meczem był duży. Wszyscy mówili, że będzie to dla nas łatwy pojedynek, a goście będą mieć problem żeby zdobyć 30 punktów. Ale takie głosy przedmeczowe, to zawsze trzeba jednym uchem wpuszczać, a drugim wypuszczać. Skupienie u zawodników musi być od początku do końca. Bardzo się cieszymy z końcowego wyniku. Ciśnienie już z nas zeszło. Dopiero teraz się czuje, że się żyje - przyznaje Jarosław Dymek.
[ad=rectangle]
Pomimo okazałego zwycięstwa miejscowych, pierwsza seria startów nie układała się dla Żurawi szczególnie rewelacyjnie. Rzeszowianie prowadzili, co prawda 13:11, ale wszystko wskazywało na to, że mecz będzie miał dość wyrównany przebieg. Dopiero w drugiej serii startów podopieczni Janusza Ślączki zaczęli demolować rywali. - Grudziądz miał całkiem niezły początek. Trafili z przełożeniami na pierwsze wyścigi. Ale potem warunki torowe zmieniły się. Nasi zawodnicy doskonale wiedzieli jak sobie z tym radzić, a goście się pogubili. Dzięki temu w połowie meczu odjechaliśmy już na wyraźną przewagę - zaznacza Dymek.
Zawodnicy PGE Stali Rzeszów podkreślają, że wpływ na tak wysokie zwycięstwo miało przygotowanie toru, które było identyczne jak w poprzednich spotkaniach. - Dziękuję trenerowi Ślączce, że co tydzień ścigamy się na identycznym torze. Dzięki temu, jeździ nam się łatwiej i mogliśmy dzisiaj tak wysoko wygrać - stwierdził Greg Hancock, kapitan Żurawi. Jarosław Dymek, który do kierownictwa PGE Stali dołączył na początku czerwca, także znany jest z dobrego przygotowania nawierzchni. - Jak rozmawialiśmy z Januszem Ślączką, jakie będą moje zadania w klubie, to bardzo chciał, bym zwracał uwagę na to jak w trakcie meczu lana jest woda, jak jest szynowana nawierzchnia. Ale to chodzi głównie o mecze wyjazdowe - kwituje Dymek.
Jak na razie współpraca Jarosława Dymka z PGE Stalą Rzeszów układa się bez zarzutów. Czy Dymek pokieruje drużyną znad Wisłoka także w przyszłym sezonie? - Jestem bardzo wdzięczny Januszowi, bo to za jego sprawą znalazłem się w Rzeszowie. Klimat jest tu niesamowity, a w zespole panuje fajna atmosfera. Wiadomo, że co dwie głowy, to nie jedna. Cieszę się, że podjąłem współpracę z klubem. Czy zostanę? To nie jest moja decyzja. Ale jak dostanę propozycję, to na pewno - dodaje Dymek.
Co ciekawe, rzeszowianie przy masie szczęścia wciąż są w stanie dostać się do fazy play-off. By tak się stało, Żurawie muszą przede wszystkim wygrać derbowe starcie w Tarnowie, a w meczu ze Stalą Gorzów zdobyć min. 56 punktów (przy pełnym wyniku). Zadanie to wydaje się być jednak praktycznie niewykonalne. - Na razie, to cieszymy się z tego, że pokonaliśmy Grudziądz. Nasza pozycja w tabeli zdecydowanie się poprawiła. To jest teraz najważniejsze. Przed nami derby, a wiemy że te mecze rządzą się swoimi prawami. Nie pojedziemy tam na pożarcie, tylko po zwycięstwo - zakończył Dymek.